20:44
22:16
Praca w domu vs. dziecko
Praca w domu ma swoje zalety ale i
wady. Zwłaszcza jeśli ma się dzieci. Owszem, mogę sobie ugotować
spokojnie obiad, w południe podlecieć do szkoły po chłopców,
mogę sobie posprzątać i mogę zagrać z chłopakami w grę. Mogę
też zarwać noce, wykańczać organizm kolejną kawą czy Tigerem.
Mogę też usłyszeć, że mąż na mnie pracuje a ja siedzę w domu i
nic nie robię, bo co to za praca w domu.
Nie zarabiam kokosów. Nie biorę
zleceń na oślep. Nie dałabym rady. Złamałam się dopiero teraz,
wzięłam duże i szybkie zlecenie. Bo Mikołaj, bo święta. Bo
zawsze coś dorzucę do budżetu.
21:34
No i mamy 2 latka...
16:18
Jak sobie radzi matka trójki dzieci?
Tak samo jak matka jednego dziecka czy
dwóch...
Często ktoś mi mówi, że mnie
podziwia, pyta, jak sobie daję radę... Zawsze odpowiedź jest
jedna- normalnie, że troje dzieci to nie jest wielki wyczyn.
Podziwiać to można kogoś, kto ma piątkę dzieci, dziesiątkę- bo
i tak się zdarza. Trójka to tylko jedno więcej niż dwoje i dwa
więcej niż jedno. Wystarczy tylko odpowiednio planować czas.
10:18
Pytanie bez odpowiedzi...
09:00
Ku refleksji...
21:45
Bajka na dobranoc...
14:08
Mała rzecz, a poprawia humor.
13:59
Dziecko + facet = bałagan
Przynajmniej u mnie :)
Pisałam Wam wczoraj na facebooku, jak
to moje dzieci się „wykolacjowały”, w czasie, gdy ja pojechałam
do koleżanki, a oni zostali z ojcem. Jak mówi przysłowie- kota nie
ma myszy harcują, nie ma matki- można jeść słodyczy do woli.
Mają szczęście, że ich brzuszki w nocy nie bolały. Oczywiście
wróciłam, wszędzie okruszki, zabawki, trzeba było podwinąć
rękawy i wziąć się za porządki.
Dziś znów miałam wyjazd.
Odprowadziłam Marcina do szkoły i od razu wsiadłam w autobus.
Wróciła, wysiadłam z autobusu pod szkołą i odebrałam go. Jasiek
i smarkający Filip zostali z ojcem.
13:20
11:29
Spodobał Ci się mój post?
Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
Żałobna niedziela...
Świat nadal żyje wczorajszymi
wydarzeniami we Francji. Na ten temat już się wypowiedziałam
wczoraj- NIE dla imigrantów!
Między jednymi informacjami a drugimi
zastanawiam się nad tym do czego zmierza świat... Do zagłady?
Polskę opanowała jesień, powoli
wszystko wymiera, piękne kwiaty możemy spotkać jedynie w sklepie
ogrodniczym- http://www.sklepogrodniczy.pl/.
Zmierzamy do zimy, gdy biel otula otoczenie... Nie ma roślin, liści
na drzewach, zwierzęta zapadają w sen zimowy.
Czy światem również zawładnęła
jesień? Nie, nie ta astronomiczna... Ta życiowa! Popatrzcie, ile
wokół nas śmierci. Niczym rośliny, gdy nadchodzi jesień schną,
tak ludzkość wymiera. Może to mocne słowa, ale nie ma tygodnia,
żebyśmy nie słyszeli o setkach ofiar...
Potem już tylko zima- koniec. Czy
proroctwa, z których jeszcze jakiś czas temu się śmiałam się
sprawdzą? Czy zmierzamy do końca świata? Tego świata pełnego
zła, brutalności, okrutnej bezmyślnej śmierci?
A może lepiej, żeby się skończył?
Do czego on prowadzi? Czy takiego życia chcemy dla naszych dzieci,
wnuków? Strach przed brutalną śmiercią, strach przed pójściem
do kina, na mecz, na zakupy?
Przecież po zimie przychodzi wiosna,
gdy wszystko rodzi się do życia. Znów jest świeże, czyste,
nieskażone brudem... Może ten nowy świat byłby lepszy?
12:20
NIE dla uchodźców!
Od rana z bijącym z niepokoju sercem
wsłuchujemy się w informacje o Francji. Tyle ofiar, terroryzm na
taką skalę, zamknięte granice, stan wyjątkowy...
Dzisiaj Francja, jutro... Niemcy,
Grecja, Polska?
Byłam, nadal jestem przeciwko
sprowadzaniu uchodźców... Gdy widziałam łodzie pełne zdrowych,
młodych mężczyzn, zostawiających w kraju opętanym wojną żony i
dzieci myślałam tylko o tym, że to wszystko się tak dobrze nie
skończy, że oni tu po coś jadą...
Już wiemy po co!
Pojawiały się głosy sprzeciwu
obywateli krajów, pojawiały się informacje o burdach, gwałtach...
Rządzący Unią Europejską „prosiły” kobiety, by nie ubierały
się w bluzki z dekoltami, krótkie spódniczki, pod znakiem
zapytania stanął coroczny festiwal piwa w Niemczech. Europejscy
włodarze powoli dostosowywali się do tych uchodźców. I jak na to
patrzyłam- zadawałam sobie pytanie- czy to nie powinno być na
odwrót?
Typowy Polak, który chce wyjechać do
pracy za granicą- szlifuje język, np. w
http://www.centrumtlumaczen.pl/
, kupuje bilet, a gdy już jest w innym kraju dostosowuje się do
tradycji tam panujących! Nie na odwrót! Tak samo Syryjczycy- oni są
tu gośćmi, w dodatku- niechcianymi przez Europejczyków, nie mogą
mieć przyzwolenia na takie zachowania, na zmienianie państw według
swojej wiary! Bo z tego tylko nieszczęście, łzy i śmierć!
Wiecie, jaka była moja druga myśl po
tym, gdy dowiedziałam się, że PiS objął władzę? Że oni nie
zgodzą się na przyjęcie uchodźców do Polski...
Czy tragedia we Francji otworzy oczy
władzom Unii Europejskiej? Czy zatrzymają tą donikąd prowadzącą
pomoc? Mam nadzieję. Szkoda tylko życia tych niewinnych ludzi,
którzy może byli przeciwni przyjmowaniu uchodźców.
I nie rozumiem też toku myślenia
muzułmaninów... Wyciąga się do nich rękę, wyciąga z wojny, a
oni się tak odpłacają? Tak każe religia, sumienie?
Nie, nie chcę ich tutaj. Jeśli mam
wybór, że zginą moi rodacy albo oni, to chyba wiecie, co bym
wybrała... Możecie mnie nazwać rasistką, osobą nieczułą na
cudze cierpienie... Ale niech oni wracają tam do siebie, niech sobie
u siebie robią burdy i mordują!
Solidaryzujmy się z Francuzami...
[*][*][*]
Spodobał Ci się mój post?
Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
11:26
Spodobał Ci się mój post?
Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
Sobotnie świętowanie
Niemal w każdym domu sobota to
święto... sprzątania!
Tańczymy z miotłą, wywijamy z
odkurzaczem... Mimo, że cały tydzień dbamy o porządek, to jak
przyjdzie sobota, to nazbiera się tego wszystkiego dosyć dużo...
Przynajmniej ja tak mam.... Dodatkowo jeszcze robię tak, by w
niedzielę mieć jak najmniej pracy, nawet przy obiedzie- ubijam
mięso na kotlety, gotuję makaron na rosół itp... A jeszcze ciasto
przecież powinno być...
I tak zasuwam od rana do wieczora,
przeklinając pod nosem pojęcie weekendu jako czasu do odpoczynku...
Przepraszam, czego? Czy jakaś matka w niedzielę ma labę? A
zwłaszcza matka więcej niż jednego dziecka? Posprzątasz zabawki,
by po chwili z powrotem leżały na podłodze. Umyjesz podłogę,
potrzesz środkiem nabłyszczającym- za moment wyleje się herbatka
czy mleko. A jeszcze w łazience potop, bo dziecko autko chciało
umyć. Sprzątniesz łazienkę, wychodzisz na korytarz a tu cała
ściana zalana- marzysz o osuszaczach pomieszczeń, np. tych
http://www.osuszacze.watersmile.pl/scienne/
.
I tak w kółko do wieczora. I
nadchodzi 21.00, dom otula cisza a Ty leżąc w wannie marzysz o
wolnym weekendzie... Kiedy to będzie? Za 18 lat? Poczekasz...
19:19
Spodobał Ci się mój post?
Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
Zakupy przez internet- oznaka bogactwa?
Wręcz przeciwnie!
Pisałam kiedyś, że kurierzy i
listonoszka zaglądający do mnie dość często koli w oczy pewne
osoby. Apogeum ich najazdów było przed loterią, gdy bywało, ze
jednego dnia przyjeżdżało trzech kurierów i zaglądnęła jeszcze
Pani listonosz.
Teraz już się trochę uspokoiło, ale
nie będę ukrywać, ze dość często dostaję przesyłki.
Czy to oznacza, że śpię na kasie?
Wręcz przeciwnie. Korzystam z okazji. Zakupy robię przeważnie w
tych samych sklepach, często dostaję kupony rabatowe na następne
zakupy, dostaję newslettery. A przecież tak, czy tak muszę kupić
ubrania sobie czy dzieciom. Bo Jędrek jednak tradycyjny jest w tych
sprawach. Zakupy przez internet często są sporo tańsze, często
wysyłka jest darmowa. A tu, w tej dziurze? Jest mało fajnych
sklepów, a jak już to ceny z kosmosu. Jarosław nie ma nie fajnej
oferty zakupowej. A żeby tam dojechać trzeba wyłożyć dychę na
autobus lub dwie na paliwo i zmarnować pół dnia... Więc chyba nie
ma się co dziwić, że wybieram to, co wygodniejsze. Ponadto mogę
pobuszować w kilku sklepach, porównać oferty... Trafiając na
promocję w Smyku kupiłam starszakom kurtki po 90 zł a Janowi za 53
zł. Ciekawe gdzie bym kupiła fajne kurtki w tej cenie. A sorry,
widziałam dziś na bazarze za 35 zł. Kurteczki dość modne... 15
lat temu!
Ponadto jest też aspekt współprac,
konkursów, z których większość paczek przychodzi. Na chwilę
obecną spodziewam się ich ok. 10 w najbliższych dniach. I to
oznacza, że jestem bogata? Nie, to oznacza, ze jestem łowcą
okazji- łał, brzmi dumnie :) I że oszczędzam.
A tak na serio- wolę kupić sobie buty
w http://sklep-luz.pl/ niźli w
tanim markecie na Piłsudskiego w Jarosławiu.
A jak to jest u Was z zakupami? Online
czy real?
08:30
Dziecko demolka
Jan... poematy można o nim pisać. 2
lata kończy za kilka dni, a jednak bunt dwulatka przechodzi od...
prawie roku :)))
Mimo że wszyscy wołają na niego
„Andrzejek” bo ponoć łudząco przypomina ojca, to charakter
chyba ma mój. I nie chodzi tylko o ten bunt...
To człowiek demolka jak ja.
Monika tygodniowo tłucze przynajmniej
2 sztuki szkła, Jan niszczy wszystko co ma pod ręką- myszkę,
pilot, a mój telefon to już taki wymęczony, że wstyd go
gdziekolwiek wyciągać...
Ostatnio zniszczył mój barek. To
znaczy szafkę- barek, ale służący do przechowywania pampersów.
Jak tak dalej pójdzie to będę musiała kupić metalowe szafki z
http://erabox.pl/ .
Ja w jego wieku już dwa razy meble
zwaliłam na siebie. Tłukąc- o zgrozo- ślubny serwis rodziców.
Rok później uciekłam ojcu. Matka była w polu, ja zostałam z
ojcem. Widać nudno było, więc postanowiłam iść do matki w pole-
jakieś pół kilometra od domu. Ten pół wsi obleciał, zanim do
matki poszedł z nowiną, że Monika zginęła. O tu suprise- Monika
jest :) Matka mi zapuszczała włosy. Ale czteroletniej Monice
odbiło. Poszła do sąsiadki z informacją, że mama prosiła, żeby
mi włosy ścięła (nie oszukujmy się- w '92 roku na wsi się do
fryzjera nie chodziło). W każdym razie wróciłam z włosami do
szyi. I wcale Wam nie powiem, co się działo w domu :D
Takich występków miałam trochę.
Wbrew pozorom nigdy nie byłam grzecznym dzieckiem. I jak sobie
pomyślę, że Jan się całkowicie wdał we mnie, to chyba boję się
jutro obudzić...
Spodobał Ci się mój post?
Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
16:17
Spodobał Ci się mój post?
Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
Alkohol? Nie! Dziękuję!
Nienawidzę alkoholu.
Albo nie! Nienawidzę ludzi go
nadużywających.
Nie będę zgrywać z siebie
świętoszki- bo zdarza mi się wypić piwo, czasem kieliszek wódki
czy wina. Nawet dwa. Nawet zdarzyło mi się kilka razy w życiu
upić. Jednak moje dzieci nigdy mnie pijanej nie widziały. Nawet jak
coś zdarzy mi się wypić to nigdy podczas ich obecności.
Nic mi do tego, czy ktoś pije czy nie.
Jego sprawa. Każdemu zdarzy się od czasu do czasu upić- wszystko
jest dla ludzi, alkohol też.
Nie mogę patrzeć jedynie na ludzi,
którzy piją dzień w dzień do upicia, doprowadzając się do
ruiny, upodlając się. I będę szczera- pisząc to mam w oczach
ludzi, których znam. Już nawet praktycznie się z nimi nie
spotykam.
Nałóg. Niby rozumiem, ale jednak nie.
Czy naprawdę nie ma się siły, motywacji, by go zwalczyć? Czy na
„trzeźwo” nie można udać się do kliniki leczenia uzależnień,
np. tu http://www.mandalawroc.pl/
? Uwolnić się od zgubnego napoju?
Ile ludzi straciło przez alkohol
wszystko? Rodzinę, dom, szacunek? Po co doprowadzać się do takiego
stanu?
Po co?
15:21
Spodobał Ci się mój post?
Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
Karta Dużej Rodziny. Hit czy Kit.
Postanowiłam dziś poruszyć temat
KDR. Dlaczego dopiero dziś? Bo dopiero kilka dni temu pierwszy raz
na niej skorzystałam. Niecałe 2 złote. Majątek, nie?
Karta Dużej Rodziny to program zniżek
dla rodzin z trójką lub więcej dzieci. Ma ona ich wspomóc. O ile
początkowo jej partnerzy przyprawiali mnie śmiech, bo mało kogo z
wielodzietnej rodziny stać na pobyt w luksusowym hotelu czy na zakup
mega drogich sztućców, to teraz powoli zaczyna się coś dziać.
Dołaczają nowi partnerzy, zaczyna robić się ciekawie. PKP, Play,
Bonito, to tylko niektóre z firm oferujących zniżki. Tanie
wejściówki na basen czy do teatru...
Jednak nie byłabym sobą, gdybym nie
miała jakiegoś „ale”. Mianowicie. W naszej okolicy KDR „stoi”.
Gospodarze miast niezbyt zabiegają o nowych partnerów. Przecież to
taka podkarpacka dziura.
Brakuje mi zniżek do aptek, na
artykuły szkolne, ubrania dziecięce. Nie wiem, może w innych
województwach, większych miastach, system zniżek jest bardziej
rozwinięty niż u nas.
Choć znając życie- będą woleli dać
upust na junkersy gazowe, niż na ubrania dla dzieci.
Karta Dużej Rodziny. Hit, czy kit?
Hmmm.... Moim zdaniem jest to program nobilitujący do miana hitu.
Jednak dużo mu jeszcze brakuj. Rządzący powinni pomyśleć o
realnych potrzebach rodziny wielodzietnej a nie bazować na swoich
poglądach.
21:07
Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
Wsłuchując się w ciszę...
Każdy z nas ma chyba chwile, gdy
chciałby zaszyć się gdzieś w najdalszy kąt, by odpocząć
psychicznie. Kiedy każdy dźwięk go drażni, pragnie ciszy...
Ja mam dziś taki dzień. Cały dzień
słuchałam rozmaitych dźwięków- odgłosów traktora, kombajnu,
wrzasku, kwiku, jęku. Gdy dzień się kończył, zapadał powoli
zmrok, marzyłam o jednym- by jak najszybciej zaznać ciszy. Drażnił
mnie każdy dźwięk- nawet ten, gdy kotek pił mleko.
W takich chwilach współczuję
wszystkim nauczycielom, zwłaszcza przedszkolnym. Pewnie zaraz jak
wszystkie dzieciaki opuszczą placówkę, opierają się o meble przedszkolne i wdychają ciszę.
Tak jak ja teraz ją wdycham. Nie
potrzeba mi filmu, muzyki. Tylko jej- ciszy. Ładuję akumulatory na
jutrzejszy, równie intensywny dzień- jak każde inne przecież.
Odprężam się, odpoczywam... Marzę, by ten stan trwał i trwał...
Podnoszę opadające powieki, próbuję odgonić sen. Niech wróci za
godzinkę najwcześniej... Ja się jeszcze muszę nacieszyć. Jutro
już tej ciszy nie będzie...
Rano o 5 przytupta Jan, rzucając jak
zwykle we mnie kubkiem. Trzeba będzie iść przynieść mu mleczko,
śniadanie. Podrzemać do 6:30 i wstać, by rozpocząć nowy dzień...
Głośny, jękliwy, denerwujący, przepełniony marzeniami o ciszy i
spokoju. A jednak normalny i swojski...
I najlepszy, bo z nimi!
Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
10:52
Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
11 listopad
11 listopad 2015 r. 97 rocznica
odzyskania przez Polskę niepodległości.
To właśnie 97 lat temu, klęską
Niemiec, zakończyła się I wojna światowa. 97 lat temu podpisano
rozejm w Compiegne.
Tradycją w naszym kraju są
niepodległościowe manifestacje, uroczystości. Polacy wywieszają
biało- czerwone flagi, w telewizji roi się od programów
historycznych.
Jednak czy Polacy nadal masowo świętują
ten dzień jak należy? Czy przystaną, zastanowią się nad
przesłaniem tego dnia? Nie. Dla większości to jedynie dzień wolny
od pracy, od szkoły. Dzień, gdy można pospać do południa, a
potem ewentualnie wyskoczyć na jakiś przemarsz niepodległościowy.
Ale jedynie dla rozrywki. Zawsze to coś nowego, można pokazać
dziecku panów w mundurach na koniach... Szkoda tylko, że wszystkie
sklepy są pozamykane, bo chętnie zrobilibyśmy shopping. Niestety,
największa hurtownia ubrań w mieście zamknięta na cztery
spusty.
Świat pędzi do przodu, ludzie
przestają się zastanawiać nad tym co było niemal 100 lat temu.
Toż to prehistoria!
A jednak! Przecież, gdyby nie
wydarzenia sprzed wieku, gdyby nie ludzie walczący podczas wojen,
powstań być może nie byłoby Polski na mapie. Czy współcześni
ludzie mieliby na tyle chęci, by walczyć o ojczyznę? W czasach,
gdy wystarczy obiecać 500 zł na dziecko, by wygrać wybory? Co Wam
to przypomina? Bo mi czasy Złotej Wolności Szlacheckiej, gdy król
przekupywał szlachtę, byle tylko osiągnął swój cel. Bo tacy
niestety jesteśmy- przekupni. Nie wiem... Może czasy nas tego
nauczyły... Wydaje mi się, że prawdziwy patriotyzm w Polsce,
patriotyzm skłonny podjąć walkę o dobro ogółu zakończył się
wraz z Okrągłym Stołem. Wydaje się, że skoro Wałęsa i
Solidarność obalili komunizm to już jest ok.
Nic bardziej mylnego! Miłość do
Ojczyzny, gotowość o walki o Nią powinna być pielęgnowana. To
nie sztuka przejść się w marszu niepodległościowym z obowiązku
czy z nudów. Sztuką jest mieć serce do ojczyzny! Zwłaszcza, że
żyjemy w dość niepewnych czasach
Dlatego, pomyślmy choć minutę nad
wydarzeniami sprzed 97 lat. Oddajmy hołd żołnierzom, którzy
wywalczyli dla nas wolność, którzy polegli w walce...
Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
14:13
A gdyby ktoś po odrobieniu prac domowych zastanawiał się nad konstrukcją tarasu, gdzie wiosenną porą można się uczyć w otoczeniu przyrody, zapraszam do zajrzenie do firmy Metal- Gum, wykonującej zadaszenie tarasów
.
Spodobał Ci się mój post?
Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
Matki rozwiązują zadania domowe...
...przez internet!
Członkostwo w różnych grupach na
facebooku często daje mi tematy do pisania postów. Od jakiegoś
czasu obserwuję dziwne zjawisko... Rodzice wstawiają zdjęcia
poszczególnych stron podręczników, czy piszą zadania... Z
pytaniem- JAK TO ROZWIĄZAĆ? POMÓŻCIE!
Pomijając już fakt, że zadania te są
najczęściej tak banalne, że chyba nawet mój Marcin by rozwiązał.
Ja jestem matematycznym matołem, przyznaję, ale zadania z klas 1-3
rozwiązałabym z palcem w nosie. Jak przykład dziecku daje rodzic,
który nie potrafi rozwiązać najprostszych zadań?
No i drugi aspekt- ten ważniejszy
chyba! Dlaczego rodzice podsuwają dzieciom gotowe rozwiązania?
Czy dlatego, żeby „odwalić”
zadanie domowe i mieć z dzieciakiem spokój? Po co ślęczeć nad
zadaniem, póki dziecko nie zrozumie, jak można wrzucić post na
facebooku i iść oglądać kolejny odcinek „M jak sraczka” z
poczuciem, że „pomogło się” dziecku w zadaniu.
A może chcemy chronić dziecko przed
„przemęczeniem”? Dlaczego biedaczek po 8 godzinach w szkole ma
się jeszcze męczyć z zadaniem. „Ty idź synku pograj sobie a ja
zrobię to zadanie”.
Wczoraj na zebraniu, u nas w szkole,
był poruszany temat zadań domowych. Podobno ma ich nie być wcale,
ewentualnie bardzo mało. Cóż. Nie jestem za tym, by tych zadań
było bardzo dużo, ale powinny być. Dlaczego? Gdyż tylko w ten
sposób dziecko może utrwalić wiedzę zdobytą w szkole. Dyrektor
wspomniał też o tym, by pomagać dzieciakom w pracach domowych. I
oczywiście trzeba pomagać. Tylko, że widzę, że niektórzy
rodzice mylą „pomoc” z „wyręczeniem”. Jeśli ja pracuję z
moimi dziećmi, to ślęczę nad nimi, póki sami nie dojdą do tego,
jak coś mają zrobić. Kiedyś mieli narysować góry i morze. Na
osobnej kartce rysowałam Filipkowi (bo Marcin już to wiedział)
fale, muszelki, słońce, ptaszki a on na to patrzył i robił to
samo na swojej kartce. I tak powinno być z zadaniami domowymi.
Możemy pokazać, jak rozwiązać jedno zadanie, ale drugie i kolejne
już dziecko powinno samo rozwiązywać.
Przyznam szczerze, że mi nikt nie
pomagał w zadaniach. A nie przepraszam! Mama mi rysowała rysunki na
plastykę. Bo ja takie same zdolności plastyczne mam jak
matematyczne :) No ale jeśli chodzi o matmę, czy polski to sama.
Choć przyznam, że system edukacji był inny. Wydaje mi się, że
łatwiejszy.
Ale na litość Boską! Ułamki,
gramatyka czy twierdzenie Pitagorasa jest nadal takie samo! Nie
wierzę, że dorosły człowiek nie potrafi najprostszych rzeczy na
tyle, by prosić o rozwiązanie zadania panią Anię czy Agnieszkę z
grupy jakiejśtam!
Pomagajmy dzieciom, ale nie wyręczajmy
ich. Przecież od nauki zależy ich przyszłość! Praca! Od Ciebie
zależy, czy dziecko będzie pracować w najlepszym banku na
kierowniczym stanowisku czy wykonywać sprzątać ulice. System
edukacji w Polsce jest na tyle zły, że jest sporo materiału, za
dużo jak na zaplanowane godziny lekcyjne. Nauczyciele muszą wykonać
program i pędzą, to co nie zdążą na lekcji zadają do domu. I
nie ma tu żadnej ich winy. Winę ponoszą ci którzy wymyślili ten
program... Dlatego zadania muszą być i już :)
A gdyby ktoś po odrobieniu prac domowych zastanawiał się nad konstrukcją tarasu, gdzie wiosenną porą można się uczyć w otoczeniu przyrody, zapraszam do zajrzenie do firmy Metal- Gum, wykonującej zadaszenie tarasów
.
10:49
Marudnie...
Ostatnio nie rozpieszczam Was
postami... Brak sił, brak czasu, brak chęci. I nie jest to tak, że
nie chcę pisać bloga, chcę, ale w ciągu dnia ciągle jest coś do
zrobienia ostatnio a wieczorami już opadam z sił. Choć przyznam
się, że lenistwo opanowało mnie nie tylko w sferze blogowej, ale
chyba niemal w każdej...
Nie mam sił pisać regularnych postów.
Nie mam sił jakoś bardziej o siebie
zadbać. Ostatnio nawet nie chce mi się zrobić nawet delikatnego
makijażu, pomalować paznokci...
Obowiązki domowe robię jakby z
przymusu, bez jakichkolwiek chęci.
O! nawet nie mam sił iść sobie kawy
zrobić...
Pewnie wpływ na to ma pogoda- szaro,
buro, mokro... Nic się nie chce. Choć jakby się zastanowić to mam
tak mniej więcej od wypadku Filipa. Kilka problemów, trochę
stresów i gotowe.
Mimo, że chodzi już do szkoły, rany
się wygoiły to momentami mam wszystkiego dość. Jeszcze dochodzą
moje bóle i bolączki.
No i oczywiście wszystko odbija się
na moim samopoczuciu... Taka kumulacja „dobijaczy”.
A jak mówią na chandrę najlepsze są
zakupy. Miałam pewną kwotę na zakupy „tylko dla siebie”. No i
w sumie kupiłam sobie kozaczki, traperki, kurtkę, spodnie,
bluzkę... Ale resztę oczywiście wydałam na dzieciaki... Bo
stwierdziłam, że mega niezbędne są im nowe spodnie, koszule i
kapciuchy dla starszaków. No i jeszcze sweter kolejny dla Jędrka...
Nie umiem zgarniać wszystkiego dla siebie, pewnie źle bym się z
tym czuła. A tak każdy coś ma. Może jeszcze dla psa powinnam coś
kupić w sklepie http://importmania.pl/
. Jest to bezpośredni importer produktów, zatem ceny ma
konkurencyjne.
No i teraz czekam kilka dni na te
zakupy, z nadzieją, że poprawi mi się humor choć trochę...
Spodobał Ci się mój post?
Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
15:15
M. Przytuła- Sawicka „Busz tuż tuż”.
„Jak Australia
długa i szeroka
biegają kangury w
podskokach”
Zapewne z piękną rafą koralową,
eukaliptusem, koalą czy kangurem.
Dziś chciałabym opowiedzieć o
świetnej książeczce, wydanej przez wydawnictwo Novae Res.
„Busz tuż tuż” Małgorzaty
Przytuła- Sawickiej to zbiór rymowanek, przybliżających różnorodność przyrodniczą Australii.
Mały kangurek, pani Emu, pani Dziobak,
kolczatki- między innymi te zwierzęta są bohaterami krótkich
wierszowanych historyjek.
Dziecko w ciekawy sposób poznaje
zwyczaje australijskich zwierząt, zaznajamia się z pięknem
tamtejszej przyrody. Jednocześnie każdy z 10 wierszyków niesie ze
sobą jakieś przesłanie, morał, nauczkę na przyszłość.
Przecież każde niewłaściwe, niegrzeczne zachowanie musi przynieść
konsekwencje.
Całość dopełniają śliczne
ilustracje autorstwa Katarzyny Flor.
Rymowanki sprawdzają się u nas, gdy
już naprawdę nie mam sił na czytanie, a czytanie musi być u nas
każdego wieczoru. :)
Dziękuję Wydawnictwu Novae Res za
możliwość zrecenzowania książki.
Spodobał Ci się mój post?
Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
14:13
Moim zdaniem Vizit.pl ma szansę zrewolucjonizować tradycyjny system rejestracji do poradni specjalistycznych. Jest wygodniejszy i szybszy. A w dzisiejszych czasach to podstawa!
Wpis powstał przy współpracy z vizit.pl
Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
Kiedy nie dodzwonisz się do rejestracji...
Wielokrotnie, czekając w kolejce do
lekarza, jestem świadkiem sytuacji, gdy dzwoni telefon i nikt go nie
odbiera, mimo że pań w rejestracji jest czasem i tuzin. Każda
zatopiona w swoich papierach nie chce się odrywać od nich, by
rozproszona nie popełnić błędu. A czasem też po prostu nie chce
przerywać sobie przerwy na kawę.
Za każdym razem, gdy bezskutecznie
próbuję dodzwonić się potem do przychodni mam w głowie ten
obraz. Jaka jest moja złość, jak złorzeczę wtedy. Najpierw numer
zajęty, potem nikt nie odbiera.
W takich sytuacjach marzymy o
rejestracji online, ale takiej ogólnej, gdzie za jednym zamachem
zarejestrujemy się do kilku różnych przychodni.
I uwaga, taka rejestracja online już
powstała! Vizit.pl
Miejsce, gdzie mogę umówić wizytę
do najlepszych specjalistów w każdej dziedzinie, z każdego
urządzenia z dostępem do internetu. Jeśli jednak wolałabym
pozostać przy tradycyjnym rejestrowaniu, to istnieje platforma
V.HELP- wystarczy wtedy zadzwonić pod numer 534 949 982 i
powiedzieć, czego szukam, a konsultanci zajmą się resztą.
Dzięki vizit.pl mogę zapisać się do
lekarza, w dogodnym dla mnie terminie, nawet w środku nocy. Mam
wtedy czas, by zastanowić się, czy wizyta nie koliduje z innymi
planami.
Osobiście mam z tym problem. Mąż
pracuje na trzy zmiany i różnie bywa z jego dyspozycyjnością.
Dlatego, gdy zapisuję dzieci do lekarza specjalisty zawsze muszę
się chwilę zastanowić, czy w danym terminie, o danej godzinie
będzie miał nas kto zawieźć czy zostać w domu z resztą
dzieciaków. Stresuje mnie to zawsze, bo wydaje mi się, że blokuję
linię. Teraz jest szansa, że problem zniknie.
Wracając jeszcze do vizit.pl. Dzięki
wyszukiwarce mogę znaleźć najlepszego specjalista w dziedzinie, o
którą pytam- np. złamanie ręki, oparzenie, wrzody żołądka itp.
Wystarczy wpisać schorzenie. A gdy już znajdę odpowiedniego
lekarza, warto sprawdzić opinię o nim, co również udostępnia
portal Vizit. Często bywa tak, że dany lekarz uważany jest za
cudotwórcę a przy bliższym poznaniu okazuje się gburem bez
szacunku do pacjenta. Przyznam się Wam szczerze, że wolę chodzić
do doktora z podejściem do pacjenta, który wszystko mi cierpliwie
wytłumaczy i wyjaśni niźli miałby odpowiadać półsłówkami czy
z arogancją. Zawsze sprawdzam opinie o lekarzu- wolę wiedzieć,
czego się spodziewam.
Korzystanie z vizit.pl to swoista
oszczędność czasu, którego nie marnuję w kolejce do rejestracji
czy na bezskutecznych próbach dodzwonienia się do poradni. Czas ten
mogę poświęcić na dokończenie obiadu, na grę z dzieckiem, czy
po prostu na relaks przy muzyce. I co ważne- jestem spokojniejsza.
Warta uwagi jest też strefa rodzica,
gdzie znajdę wszystko, co kręci się wokół zdrowia dziecka. Od
bazy szkół rodzenia, po najlepszych specjalistów medycyny
dziecięcej. Podkreślić należy fakt, iż na stronie vizit.pl
znajdę bazę douli, konsultantów/doradców laktacyjnych, szkół
rodzenia i położnych z całego kraju. Jeśli Jędrek stwierdzi, że
być może dzieci nie są jego, to znajdę mu tam też badania
genetyczne, na ojcostwo- bo nasza strona na pewno pomoże ustalić
dogodny termin i miejsce tych badań.
Ktoś zapyta- „jaką mam pewność,
ze wszystko poszło dobrze? A jak okaże się, że żadnej umówionej
wizyty nie ma?”. Nic z tych rzeczy! Po tym, jak dokonam rejestracji
online poprzez portal vizit.pl otrzymuję telefon z Biura Obsługi
Vizit z potwierdzeniem wizyty. Potwierdzenie takie dostaję również
sms'em i mailem. Jeśli okazuje się, ze dany termin jest zajęty, to
konsultant wspólnie ze mną wybierze inny- dogodniejszy. I teraz
najlepsze w tym wszystkim- korzystanie ze strony jest bezpłatne!
A gdy już umówimy wszystkie wizyty,
znajdziemy multum konsultantów i doradców warto przysiąść i
poczytać blog Vizit: http://vizit.pl/pl/blog
, gdzie znajdziemy szereg porad i artykułów dotyczących zdrowia
całej rodziny!
Wybrałam dla Was kilka interesujących artykułów:
Wybrałam dla Was kilka interesujących artykułów:
coś na czasie-
Grypa czy przeziębienie
ciągle się waham, czy usunąć
Marcinkowi migdał...
Usuniecie migdałków- tonsillektomia
przyznam szczerze, że w naszej
przychodni brak dobrego pediatry..
Jak wybrać dobrego pediatrę
Coś, co każda kobieta powinna robić
każdego dnia... Samobadanie piersi
Moim zdaniem Vizit.pl ma szansę zrewolucjonizować tradycyjny system rejestracji do poradni specjalistycznych. Jest wygodniejszy i szybszy. A w dzisiejszych czasach to podstawa!
Vizit.pl ma swój profil na Facebooku:
Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
10:58
Poznajemy dzieje typowych sportów
zimowych, z czego w sumie i dzisiaj słynie Zakopane. Saneczkarstwo,
narciarstwo, hokej potem pływanie, piłka nożna, jeździectwo czy
lot balonem. Wszystko napisane jest prostym, zrozumiałym językiem.
Tak, że nawet taki laik sportowy, jak ja wszystko zrozumie. Czyta
się książkę łatwo, szybko. A potem wyobraźcie sobie tą minę
męża i jego kolegów, gdy zabłyśniecie jakąś ciekawostką, gdy
oni oglądają mecz :)) Komuś się wydaje, że sport dawniej równał
się z dzisiejszą „ligą buraczaną”, jak to mój mąż mówi o
wiejskich klubach piłkarskich, Nic bardziej mylnego! Czy wiecie, że
w 1929 i 1939roku odbyły się mistrzostwa świata w narciarstwie a
nasi polscy narciarze odnosili spore sukcesy?
Dziękuję Wydawnictwu Novae Res za przekazanie książki.
Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
M. Baraniak „Sport w Zakopanem w okresie XX-lecia międzywojennego”
Nie jestem wielką fanką sportu,
jednak ta publikacja mnie zaintrygowała na tyle, że postanowiłam
po nią sięgnąć. Sport prawie 100 lat temu... Jak wyglądał? Bez
współczesnych udogodnień, cyfryzacji, sponsoringu...
Niedługo mikołajki, święta, myślę,
że ta książka będzie świetnym prezentem dla każdego kto
interesuje się sportem. Przecież warto zawsze zajrzeć w korzenie
naszych zainteresowań. Ja swoją książkę przekazałam naszej
szkolnej bibliotece- uważam, że na pewno będzie się cieszyła tam
sporym zainteresowaniem.
Dziękuję Wydawnictwu Novae Res za przekazanie książki.
Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
14:28
Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
Niedzielnie świątecznie
Do południa wybraliśmy się na
cmentarz na grób teścia i szwagra a teraz siedzimy w domu.
Zjedliśmy obiad- dziś tradycyjnie rosołek, ziemniaczki z mięskiem
z fileta i serem żółtym i ogórkiem a na deser budyniowiec
drożdżowy z jagodami. Jako, że Jan jest na etapie samodzielnego
jedzenia- umilają mu je uśmiechnięte sztućce, które otrzymaliśmy
od Ostry sklep :) Przyznam się szczerze, że uwielbiam je, zawsze
podkradam mu małą łyżeczkę do kawy a nożyk do smarowania masła.
Ponadto te buźki są fluorescencyjne i świecą w nocy :)
Chcielibyśmy, by ten czas minął nam
bez zbytniej obecności telewizora i komputera (ja też zaraz
zmykam). Dlatego też postawiliśmy na gry- dziś na świetną grę,
3 w 1- „Memory na 3 sposoby” Kapitana Nauki.
Gra zawiera 20
sztywnych kart z obrazkami. Możemy zagrać dzięki nim w 3 gry-
uwielbiane przez chłopaków memory, znajdujemy też różnice między
obrazkami, co wykorzystuję w ćwiczeniach logopedycznych, jak też zgadywanie różnic na czas- kto pierwszy ten lepszy. Zdjęcia sprzed dwóch tygodni, gdy Filipek miał jeszcze rączkę zdrową.
Gry te bardzo wspomagają pamięć,
koncentrację i spostrzegawczość i bardzo je cenię. „Memory na 3
sposoby” sprawiły nawet, że ulubiona planszówka „Grzybobranie”
kurzy się w kącie już jakiś czas :)
A plany na dalsze popołudnie? Teraz
pewnie chwila wytchnienia przy kawie, chłopakom ściągnę zabawki
ze strychu (kara im zabrała), potem ćwiczenia logopedyczne i pewnie
wieczorem jeszcze wybierzemy się raz na cmentarz. Jak u Was mijają
te zadumane dni? :)
Sztućce- Ostry Sklep
Memory- Kapitan Nauka
Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
Moje to!!!
Nie zgadzam się na publikację moich treści i zdjęć na innych stronach bądż środkach masowego przekazu bez mojej wiedzy i zgody. Monika