11:42

To jeszcze nie koniec, odc. 3



Martynie zakręciło się w głowie, zaparło dech w piersiach. Próbowała zebrać myśli, jednak zamiast tego w jej głowie kołatały tylko znaki zapytania. Jak to? Dlaczego? Jak on mógł?
- Przynajmniej wiem, dlaczego tak szybko odjechał z miejsca wypadku. Do niej się śpieszył- powiedziała na głos Martyna i złowiła zdziwione spojrzenie Pawła i jego mamy.
- Ja... przepraszam... yyy... muszę już iść... śpieszę się- dziewczyna podniosła się z krzesła i nie oglądając się za siebie ruszyła w stronę wyjścia. Przechodząc obok stolika, przy którym siedział Marcin zdążył zarejestrować zaskoczony wzrok byłego męża.

Na dworze szalała ulewa, jednak Martyna zdawała się nie zwracać uwagi na to, że w kilkanaście sekund przemokła do suchej nitki. Nagle ktoś złapał ją za rękę, to był Paweł.
- Domyślam się, co się stało, poznałem tego gościa od wypadku. Jednak czy to powód do tego, byś wylądowała w łóżku z zapaleniem płuc?
- Sorry Paweł, chcę zostać sama. Zostaw mnie w spokoju. Naprawdę jestem ci wdzięczna za uratowanie życia, ale nasze drogi już się mogą rozłączyć. Potrzebuję samotności, spokoju. Kurcze! Daj mi spokój człowieku- ostatnie zdania Martyna wykrzyczała chłopakowi w twarz.

Wyrwała rękę spod jego uścisku i pobiegła przed siebie.
Myśli kotłowały w jej głowie. Łzy cisnęły pod powieki a deszcz utrudniał bieg. Martyna chciała uciec jak najdalej od ludzi, problemów, Marcina. Albo umrzeć, a przynajmniej stracić pamięć. Jak ona teraz żałowała, że Paweł odepchnął ją od tego samochodu. Może nie musiałaby teraz tak cierpieć. To z nią nie chciał dziecka, jej marzenia zdeptał, doprowadził do rozwodu. Przecież ona już była w ciąży długo przed rozwodem! On tak go kochała, a on ją oszukał. Oszukiwał przez długie miesiące, pewnie nawet wtedy, gdy jeszcze było między nimi dobrze.

- Oszust! Złamas! Pieprzony ciul!- Martyna wrzasnęła co sił. Nie zwracała uwagi na przechodniów oraz zgorszone spojrzenia starszych pań i matek z dziećmi - W dupie mam to z kim ten gnojek się pieprzy!

Ktoś ja złapał wpół i przytulił mocno. Martyna już nie miała sił, by się opierać. Przytuliła się do mężczyzny i zaczęła rzewnie płakać. Nie obchodziły ją zdziwione spojrzenia przechodzących ludzi, chciała tylko wypłakać swój żal w ramionach faceta, który już raz ją uratował. Tak, to był Paweł, który widząc w jakim Martyna jest stanie ruszył za nią, bojąc się, by nie popełniła jakiegoś głupstwa.
- Już maleńka, będzie dobrze- głaskał ją delikatnie po włosach- to boli, ale minie, wierz mi- w końcu minie.

Tak stali oboje, przytuleni na środku chodnika. Nie istniał dla nich czas, spojrzenia przechodniów oraz deszcz. W tym uścisku dawali sobie ukojenie, spokój oraz to, że coś się dla nich zaczyna. Nie wiedzieli jeszcze co- miłość czy może tylko przyjaźń... To ,wszystko rodziło się powoli, musieli dać temu czas...

W takim geście zobaczył ich Marcin, który również wybiegł za Martyną i szukał jej klucząc po uliczkach miasta. Musiał jej wytłumaczyć, że jej nie zdradził, a ta kobieta w ciąży to jego koleżanka z pracy- Jagoda. Odegrali razem przedstawienie przed jej wujostwem z USA, którzy są gorliwymi katolikami i nigdy nie przyjęliby do wiadomości faktu, że ich siostrzenica poddała się zabiegowi in-vitro. Na czas ich przyjazdu Marcin miał udawać narzeczonego Jagody... Tylko, czy to teraz jest ważne? Czy jest sens tłumaczyć to Martynie, gdy ona właśnie stała na środku chodnika przytulona do jakiegoś mężczyzny? Czy to możliwe, że spotykali się jeszcze w czasie trwania małżeństwa Martyny i Marcina?
cdn


Odcinek 1 TUTAJ
Odcinek 2 TUTAJ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moje to!!!
Nie zgadzam się na publikację moich treści i zdjęć na innych stronach bądż środkach masowego przekazu bez mojej wiedzy i zgody. Monika
Copyright © 2016 Dzięgielowska.pl , Blogger