Czasem myślę, że moje dzieci mają
nudne dzieciństwo. Jak wspominam to, co działo się w czasach, gdy
ja byłam dzieckiem, to czasem śmieję się sama do siebie. I
jednocześnie coś mnie w dołku ściska, taki żal, bo wiem, że moi
chłopcy wiele z tego nie przeżyją...
Źródło: http://www.wykop.pl/tag/karteczki/ |
Gdy tylko nadeszły pierwsze wiosenne,
potem letnie dni drogi były wymalowane. I rzadko była to kreda...
My malowaliśmy czerwoną cegłą... Rysowaliśmy klasy, linie do
gry...
Jakiś samochód przejeżdżał raptem
kilka razy dziennie, zdążyliśmy się schować... Graliśmy na
drogach w klasy, w „palanta”, w „dwa ognie”. Skakaliśmy na
skakance albo przez gumę...
Źródło: http://natemat.pl/140439,10-rzeczy-z-lat-90-ktorych-nie-sposob-zapomniec |
Zbieraliśmy karteczki z bohaterami
bajek, potem karteczki od segregatora. I wymienialiśmy się nimi.
Oprócz Goofiego i Pluta królowało Just5, Kelly Family, Backstreet
Boys czy Spice Girls. Jeszcze zbieraliśmy naklejki z gum Turbo,
potem Pokemony z chipsów Lays. Tazoo czy żetony ze Snacków.
Źródło: http://retro.pewex.pl/szukaj/90/page/8 |
Przegrywaliśmy piosenki z radia na
kasety...
Nikt się z nikogo nie śmiał, za niemodne ciuchy i brak supernowoczesnych gadżetów, bo takowych nie było... Nie umawialiśmy się za pomocą sms-ów, po prostu szło się do kolegów do domu i wywoływało się ich na dwór.
Budowaliśmy domki na drzewach,
włóczyliśmy się. Robiliśmy tajne kryjówki, bazy. Nie baliśmy
się psycholi, pedofili. Było bezpieczniej. A potem wracaliśmy do
domu brudni, zmęczeni ale szczęśliwi.
Źródło: http://polska.newsweek.pl/piekne-i-kultowe-lata-90-publikujemy-wasze-wspomnienia-na-newsweek-pl,artykuly,282297,1.html |
Pamiętacie takie gumowe, tęczowe
piłki? Ciężko zliczyć, ile takich piłek szło każdego lata...
Wystarczyło, że poleciała na siatkę i pękła.
Zimą nie było nas w domu całymi
dniami, wracaliśmy przemoczeni, zmarznięci, ale rzadko potem ktoś
chorował?
Źródło: http://www.wykop.pl/tag/karteczki/ |
A teraz?
Na zabawę na drodze nie ma szans, nikt
nie maluje cegłą, jest mnóstwo kred, wszelkich barw.
Dzieci/młodzież nie grupują się tak jak kiedyś, drogi, boiska są
puste. Dzieci wolą pograć w nową grę na PC niż w piłkę. Nikt
już nie buduje domków na drzewie, bo niemal w każdym markecie
budowlanym mamy ich pod dostatkiem. Boimy się o nasze dzieci na
tyle, że nie chcemy ich puszczać samych zbyt daleko, drżymy, gdy
przyjdą przemoczeni i zmarznięci. Czasem łapię się na tym, że
za bardzo cackam się z dziećmi, ja w ich wieku już chodziłam do
sklepu, znikałam na całe dnie, biegając po łące czy wspinając
się po drzewach. Gdy widzę, że Marcin próbuje wspiąć się na
niskiego orzecha to mam stan przedzawałowy i zaraz go zganiam. Gdy
widzę, jak zasuwa rowerem, to każę mu zwalniać. Gdy chłopcy
znikają mi z oczu na minutę to zaraz ich szukam, choć nie zawsze
mi się udaje. Filip to taka „łajza” jak ja w dzieciństwie.
Lubi chodzić swoimi ścieżkami, czym doprowadza mnie do szewskiej
pasji i mimo że to mało pedagogiczne, ale już różne strachy mu
wymyślam, żeby tylko się nie szwendał. Nie puściłabym ich dalej
niż 100 metrów od domu, mimo że ja w ich wieku wracałam już z
przedszkola sama i nikt mnie nie musiał odbierać...
Mimo, że staramy się jak najbardziej
urozmaicić dzieciakom dzieciństwo, zabieramy na wycieczki, na
stadiony. Staramy się jak najwięcej w ich świat przemycić zabaw
rodem z lat 90., jednak wiem, że nie będą mieli takich wspomnień
jak my, dzieci lat 80. I tego mi szkoda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz