10:43

Po pierwsze... Nie poprawiaj.

Dzieci to istoty żądne świata. Ciekawskie, wszędobylskie i bardzo chętne do pomocy. Mimo, że często powtarzam, że najlepsza pomoc chłopców to taka, by nie pomagali, to w gruncie rzeczy dopuszczam ich do tej pomocy. I uwaga- nie poprawiam za nimi (w każdym razie, gdy oni widzą). O tym właśnie będzie ten tekst- że nie wolno poprawiać po dzieciach. Dlaczego?


Moi chłopcy pieką ze mną ciasta, ciasteczka, przygotowują ciasto na naleśniki, odkurzają, ścielą łózka i myją podłogi. Naprawdę. Nie ściemniam. Jakiś czas temu znajoma dostała wytrzeszczu, gdy zobaczyła Marcina z odkurzaczem. Zapytała się, czy się nie boję. Czego?- odpowiedziałam. On już ma 8 lat, musi coś robić. 


Uwierzcie mi- przy całej tej chęci chłopców do pomocy- czasem mnie to denerwuje. Czasem chciałabym zrobić coś szybko, czasem jestem zmęczona, a oni chcą pomagać. Chcą piec ciasteczka rozwalając dookoła mąkę i robiąc ciapę, zamiast porządnego ciasta, chcą odkurzać zostawiając mnóstwo śmieci, czy myją podłogę nie do końca wyciskając mop. Czasem chciałoby się im wyjąc pracę z ręki, poprawić i jeszcze przez zęby syknąć- widzisz, jak to się robi porządnie? Nie robię tego z jednej prostej przyczyny. Narzekając, poprawiając, pokazując, że dziecko nie potrafi mogłabym całkowicie zniechęcić go do pomocy. Jednocześnie pozbawiając wiary w swoje możliwości. Owszem- mówię czasem- świetnie to zrobiłeś, jednak następnym razem mocniej wyciśnij mop, czy odkurz jeszcze ze środka dywanu. I owszem- poprawiam za nimi, zwłaszcza, gdy podłoga tonie w wodzie tak, że można by wpuścić Arkę Noego z całym dobytkiem. Jednak robię to tak, by dziecko nie widziało. On jest przekonany, że super wykonał robotę, ja wiem, że trzymałam rękę na pulsie.

Często słyszy się „Jak nie poprawisz to się nie nauczy”. To błąd. Wierzcie, że lepiej jakoś dyskretnie zasugerować, by następnym razem zrobiło coś nieco inaczej. Dziecko ma całe życie jeszcze na naukę. I na wszystko przyjdzie czas. Nawet Einstein popełniał błędy :D Poprawiając dziecku ewidentnie dajesz mu sygnał „Widzisz- nie potrafisz tego robić”, czym jednocześnie odbierasz mu inicjatywę i podcinasz skrzydła. Nie dostrzegaj porażki, stawiaj na sukces.

Dziecko jest istotą, dla której rodzic jest alfą i omegą. To co powie mama, tata, jest święte. Dlatego też każdą inicjatywę pomocy przez dziecko powinniśmy przyjmować z otwartymi rękami. Nawet jeśli jest nam to nie po drodze, nawet jeśli „najlepszą pomocą jest nie pomagania”. I pamiętajmy- dyskretne rady względem coraz lepszego wykonywania danej pracy- tak. Wszelkie poprawianie pracy dziecka na jego oczach, mówienie, że jest źle, brzydko- NIE!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moje to!!!
Nie zgadzam się na publikację moich treści i zdjęć na innych stronach bądż środkach masowego przekazu bez mojej wiedzy i zgody. Monika
Copyright © 2016 Dzięgielowska.pl , Blogger