14:32

Wychowywanie bez kar i nagród- to się sprawdza?

To nie jest recenzja książki ani jej krytykowanie, to są jedynie moje refleksje i rozważanie, nakierunkowane na tytuł pozycji.
Ostatnio szukając w "Googach" porady dotyczącej wychowania dzieci natknęłam się na pozycję  "Jak wychować dziecko bez nagród i kar".
Zastanowił mnie on troszkę i zaczęłam rozważać.
Bo jak to? Bez kar? Bez nagród?
Wszędzie jest system kar i nagród.
Nawet w pracy. Premie motywacyjne, absencyjne. Nagany, nagany z wpisem do akt, dyscyplinarki.
Dlaczego dajesz z siebie wszystko w pracy? Bo liczysz na nagrodę w postaci premii. Dlaczego sumiennie wywiązujesz się ze swych obowiązków, uważają, by nie popełnić błędu? Bo boisz się nagany czy zwolnienia! System kar i nagród widać tu jak na dłoni!
To, co przepraszam bardzo? Dziecko to nie jest normalny człowiek, którego należy skarcić za złe czyny a nagrodzić za dobre.
Oczywiście nie mówię tu o nie wiadomo jak restrykcyjnych karach, typu klaps (którego jestem przeciwnikiem), brak jedzenia, czy zamykanie w piwnicy na cały dzień itp.
Kary, jakie stosuję ja to słynne chowanie zabawek, wyprowadzenie do łazienki na 10 minut, aż się dzieciak uspokoi, brak słodyczy, czy przekąsek oraz najbardziej skuteczne w ostatnim czasie przywoływanie do porządku przy pomocy krowy. Nie wyobrażam sobie, innego modelu wychowywania. Jeśli nie karą, to czym mam nakierować dzieci, na lepsze zachowanie?
Proszę Państwa, przedstawiam Wam tę oto mućkę. Straszak na dzieci. Przywiozłam ją z domu rodzinnego i z jej pomocą wprowadzam dyscyplinę. Stoi stole na podwórku i pilnuje, by nie uciekali czy się nie bili:

No ale mój system wychowawczy nie opiera się jedynie na karach, których wierzcie mi nie ma znowu tak wiele. Przede wszystkim się nagradzamy.I również nie wyobrażam sobie wychowania dziecka bez systemu nagród. Oczywiście nie mówię to o sytuacjach takich, jak np. za każdą piątkę dostaniesz 5 zł, czy za posprzątanie swojego pokoju dostaniesz dyszkę! Nie no, nie popadajmy w skrajność. Dziecko ma znać swoje obowiązki (oczywiście stosowane do jego możliwości- nie wymagajmy od dziecka z dysortografią szóstek za dyktando, czy od 7-latki tego, że ugotuje obiad!) i sumiennie się z nich wywiązywać. Nagradzamy małe sukcesy- pierwszy samodzielnie zjedzony posiłek, pierwsza (!!pierwsza!!) piątka, pierwsze świadome skorzystanie z nocnika, pierwszy samodzielny powrót do domu itp.. Możemy nagrodzić nieprzyjemności- choroba, szczepienie, zastrzyk. Nie mówimy tu o nie wiadomo jakich prezentach, ot, takich symbolicznych, mających zmotywować dziecko.
Nasze dzieci są zarówno karane, gdy są niegrzeczne, jak też nagradzane. Nie mam zamiaru tego zmienić. Powiem Wam, że śmieszą mnie komentarze w internecie, gdy jedna z drugą przechwalają się, jakie to mają idealne i grzeczne dzieci, że wychowują zgodnie z radami zaczerpniętymi z poradników, że to, że tamto. Każde dziecko ma "swój okres", gdy jedynym marzeniem rodzica jest wysłać go w kosmos i sprowadzić na ziemię, dopiero jak się uspokoi. Ja tak mam czasem kilka razy dziennie, ale niestety nie stać mnie na rakiety ;p ;p ;p
Gdybym ich nie ukarała, gdybym nie była stanowcza w egzekwowaniu czegośtam, już dawno wylądowałabym w psychiatryku. Powiem Wam szczerze, że tytuł książki nie wzbudza we mnie "chęci poprawy", choć jak zaznaczyłam wcześniej- NIE CZYTAŁAM JEJ, zaś moje refleksje spowodowane były jedynie tytułem.

A jakie jest Wasze zdanie? Bo może ja się mylę, może któraś z Was czytała ową książkę?

Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub wariatów na Facebooku PODPIS

9 komentarzy:

  1. Nie czytałam tej książki ale chyba w końcu po nią sięgnie. Właśnie dlatego, że sama bardzo sceptycznie podchodzę do tej metody wychowawczej. Temu tematowi również poświęciłam wpis na blogu, zaraz po przeczytaniu artykułu, w którym pochwał i zalet tej metody wymienia się

    OdpowiedzUsuń
  2. Kary i nagrody są potrzebne- tak było, jest i będzie ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Szkoda, że nie przeczytałaś książki, może nasunęłoby się więcej refleksji :)

    Ja także stosuję metodę kar i nagród. Przyznam się szczerze, że moje dziecko jest grzeczne, ułożone i posłuszne, ale długo na to pracowałam właśnie stosując tę metodę. Czy jest ona dobra, czy zła, to czas pokaże. Jak dotąd się sprawdza. Jeśli chodzi o 'klapsa' to jestem za, aczkolwiek sama go nie stosuję, bo moje 'serce matki' nie pozwala mi na to :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książki nie czytałam. Syny moje jeszcze małe i niezbyt zrozumieliby, że zostali nagrodzeni lub ukarani za coś. Mam jednak zamiar stosować tego typu metodę także u siebie, nie wyobrażam sobie, aby mogłoby być inaczej. No po prostu sobie nie wyobrażam..

    PS. Krowa świetna! :) Psiakowi się podoba :p
    Kupiliśmy szwagierce na 18-stkę taką samą, z tym, że ona na koniec rozchylała poły płaszcza :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja nie czytałam książki, ale myślę, że stary system kar i nagród nie jest zły :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem czy taki system istnieje i daje jakieś sukcesy, le u nas są i kary i nagrody i raczej z tego nie zrezygnuje...

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam tej książki,ale wiele rad daje mi moja mama, które skutkują:) U nas jest system kar i nagród. To mimo wszystko pomaga w przypadku Fabiana.

    OdpowiedzUsuń
  8. u mnie w domu i kary i nagrody na porządku dziennym :)

    OdpowiedzUsuń

Moje to!!!
Nie zgadzam się na publikację moich treści i zdjęć na innych stronach bądż środkach masowego przekazu bez mojej wiedzy i zgody. Monika
Copyright © 2016 Dzięgielowska.pl , Blogger