11:41

Mój plan na 2017 rok.

Kolejny rok to nowe plany, marzenia, zobowiązania...
Nigdy nie robiłam planów na nowy rok. Coś tam czasem myślałam, żeby zrobić to czy tamto, albo schudnąć, jednak efekty były średnie. W tym roku mam plan, misję, zadanie. Iść do celu nie bacząc na przeszkody, komplikacje. Pokonywać je całą mocą i nie oglądać się wstecz!
Stali czytelnicy, przyjaciele na pewno wiedzą o co chodzi, nowych- zapraszam do przeczytania całego tekstu, a na końcu znajdziecie odpowiedź.
„Jeśli masz odwagę marzyć, masz też odwagę realizować marzenia”. To moje motto, które powoli wcielam w życie. Ostatnimi laty za bardzo skupiłam się na domu, rodzinie, dzieciach, zapominając o sobie. O swoich planach, marzeniach. Też chcę się realizować, co nie znaczy jednak, że żałuję obranej kilka lat temu drogi...
W dotrzymaniu mojego postanowienia pomaga mi spersonalizowany terminarz na rok 2017, którego okładka mówi sama za siebie. Kalendarz pochodzi z internetowego sklepu MyGiftDNA, gdzie znajdziemy jeszcze inne wzory terminarzy, które można samemu personalizować-ja mam akurat TEN. Nie wyobrażałam sobie, że przejdę przez 2017 rok bez kalendarza i mojego motta, które z prawdziwą przyjemnością zleciłam umieścić na okładce. Kalendarz poza funkcją terminarza posiada też adresownik, mapy, numery kierunkowe telefonów czy jednostki miar i wag.To też idealny prezent, który każdemu się przyda, a specjalna dedykacja dla obdarowanego, sprawi, że będzie to podarunek prosto z serca!

Poza marzeniami jest jeszcze inny pozytywny czynnik posiadania kalendarza- bardziej praktyczny. Znacie mnie i wiecie, że pamięć u mnie bywa słaba***. Często zawalałam coś również w sprawach rodzinnych. Albo pojechałam za szybko na umówioną wizytę, albo za późno, albo wcale. Liczne kartki i karteluszki z zapisanymi terminami i godzinami wizyt bardzo lubiły zabawę w chowanego.
Jeszcze nie ma 2017 roku a już mam zanotowanych kilka ważnych terminów, liczę więc, że będę bardziej zorganizowana niż do tej pory.

Co do mojego marzenia do spełnienia na rok 2017. Chyba się domyśliliście, że jest to...


***Przyznam się, że słaba pamięć się czasem przydaje. Opowiem Wam anegdotę sprzed 3 dni. W naszej wiosce w końcu powstanie plac zabaw. Podczas rozmowy z panem Sołtysem i innymi paniami zaczęłam mówić, że jakiś czas temu mnie pewien facet wkurzył, który stwierdził, że jemu plac zabaw niepotrzebny. Na pytanie, o kogo chodzi zaczęłam szukać w pamięci jego nazwiska. Jeszcze sobie nie przypomniałam, jak ten gość wchodzi do sklepu, a za nim jego żona :D Byłaby wtopa stulecia, jakbym jednak pamiętała to nazwisko :D :D :D

Wpis powstał przy współpracy z MyGiftDNA.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moje to!!!
Nie zgadzam się na publikację moich treści i zdjęć na innych stronach bądż środkach masowego przekazu bez mojej wiedzy i zgody. Monika
Copyright © 2016 Dzięgielowska.pl , Blogger