12:00

„Dostać wpierdol, żeby normalnie funkcjonować”

Przemoc domowa to wciąż problem, który dotyka wiele rodzin, wiele kobiet. Wciąż się o tym nie mówi, bo to wstyd. Kobiety wciąż „spadają z krzesła”, „ze schodów”, bo wstydzą się o tym mówić. A tak naprawdę to nie one mają się czego wstydzić, a ich oprawcy! Na różnych grupach często czytam teksty "mąż mnie bije".

Dziś chciałam się z Wami podzielić historią kobiety, która przeszła przez takie piekło. Jej przeżycia są straszne, okrucieństwo jej oprawcy mnie przeraziła na tyle, że po rozmowie z nią długo nie mogłam zasnąć...
Opowiesz mi o Waszych początkach? Jak się poznaliście?

Poznaliśmy się prawie rok po moim przyjeździe do Anglii. Kiedy mieszkałam w Polsce nienawidziłam chodzić na, dyskoteki (nadal się tego słowa używa? ), jednak w Anglii zaczęłam chodzić co weekend razem z koleżanką, która znałam od lat. Na jednej z takich imprez go poznałam. Od razu zwrócił moja uwagę, bo był wysoki i dobrze tańczył. Ja od zawsze miałam słabość do wysokich mężczyzn, bo przy nich czułam się bezpiecznie... Pierwszy raz rozmawialiśmy na zewnątrz klubu, na papierosie (jak mi później powiedział specjalnie co rusz wychodził na zewnątrz, żeby mnie tam złapać i porozmawiać). Kilka dni później poszliśmy na kawę i tak się wszystko zaczęło... Zanim się obejrzałam widywaliśmy się codziennie. Po tygodniu od naszej pierwszej randki spotkałam się z moim przyjacielem i gdy mu powiedziałam, że spotykam się z mężczyzną z tego kraju (moja rozmówczyni prosiła mnie by nie ujawniać nazwy kraju, by uniknąć zaszufladkowania- przyp. Red.) to błagał mnie, żebym jak najszybciej zakończyła tą znajomość... Wiele razy później żałowałam, że go wtedy nie posłuchałam...

Kiedy był ten pierwszy raz?

3 miesiące później umówiłam się z koleżanką na piwo przez mój nowy związek strasznie ja zaniedbałam, a poza tym miałam ochotę na babski wieczór. Miałam wolne tego dnia, koleżanka kończyła prace o 20, umówiłyśmy się, że przyjedzie po mnie i pojedziemy do niej do domu, a potem do pubu. On dobrze o tym wiedział. Miał wolne w szkole i kilka razy pytałam czy chce się spotkać zanim na to piwo pójdę, mówił, że nie, ale w końcu przyjechał do mnie. W sumie chyba tylko po to,żeby się pokłócić! „bo on jest chory,a ja na imprezę idę.” Mówiłam mu,że potrwa to ok. 2-3 godziny, że może u mnie zostać, albo jechać do siebie a ja do niego przyjadę po tym piwie.. Wtedy nie wiedziałam czemu tak się zdenerwował, że chce wyjść gdzieś z koleżanką...Wtedy też pierwszy raz mnie popchnął... Po tej awanturze nie odzywaliśmy się do siebie przez prawie 2 miesiące. Nie powiem.. tęskniłam za nim i kiedy zaczął przepraszać, przyjeżdżać z kwiatami, to mu szybko wybaczyłam... I znów byliśmy szczęśliwa para, po pracy jechałam prosto do niego, sprzątam, gotowałam. Dla mnie to była normalna sytuacja, bo tak samo moja mama robiła, siostra...
Kolejna czerwona lampka zapaliła się w grudniu, zaraz po imprezie u mojej koleżanki na której byliśmy oboje. To były moje pierwsze święta bez rodziny. Trochę wypiliśmy i jak już wróciliśmy do jego domu, to zrobił mi kolejna awanturę, że niby flirtowałam z mojej koleżanki chłopakiem!Wtedy mnie nie uderzył, ale mówił, że mnie uderzy..


Jednak były kolejne razy?
O tak!były kolejne razy,było wiele kolejnych razy... Ja doświadczyłam każdej możliwej przemocy. Fizycznej, psychicznej, materialnej, seksualnej...
Bardzo się zmienił gdy urodziłam syna. On chyba wtedy zaczął myśleć, że od niego na pewno nie odejdę.. Zatroszczył się o to, żebym nie wróciła do pracy po macierzyńskim, żebym zerwała kontakt ze wszystkimi znajomymi. Całkowicie mnie od siebie uzależnił. Wybrał dobra ofiarę... Kogoś kto nad wszystko pragnął jakiejś odrobiny ciepła i rodziny. Pierwszy raz mnie uderzył jak nasz syn miał 2 miesiące... Robiłam małemu mleko i trzymałam go na rękach.. Nie przeszkadzało mu to.

Długo to trwało?

Trzy lata...

Zwierzałaś się komuś ze swego dramatu? Prosiłaś o pomoc?

Mówiłam tylko jednej koleżance, bo ona tez miała taka samą sytuacje w domu jak ja. Jednak nie byłyśmy w stanie sobie pomóc. Innym ludziom wstydziłam się powiedzieć. Najgorzej było uśmiechać się do rodziny i udawać, że wszystko jest pięknie.

Kiedy w końcu zrodziła się w Tobie myśl, żeby uciec?

O tym właściwie zadecydował przypadek... Nasz syn źle się czuł i pojechaliśmy z nim do szpitala. Mój przyjaciel (Polak) był wtedy u nas i z nami pojechał. Małemu nic takiego nie było, wymioty, ale żeby nie mieć kolejnej awantury w domu zgodziłam się jechać na IP. Musisz wiedzieć, że ja się strasznie bałam,że mi syna odbiorą jak się dowiedzą, że ja tyle czasu z nim żyłam i mój syn na to wszystko patrzył... Bałam się też, że on zrobi wszystko, żeby mi dziecko odebrać...
Ale wracając do tego szpitala... Bałam się awantury w domu, to miałam awanturę w szpitalu!Czekaliśmy w pokoju na lekarza i on zaczął mnie wtedy wyzywać i popychać, powiedział „straciłaś już wiele,ale stracisz jeszcze więcej”. Jak zapytałam, co ma na myśli, to spojrzał na syna.. On zawsze mi go wyrywał po tym jak mnie bil, bo wiedział, że syn mi daje ukojenie i jest dla mnie wszystkim... W tym szpitalu nie wytrzymałam i wybiegłam z pokoju z płaczem. Pielęgniarkom powiedziałam, że nie mogę zostać w tym pokoju przez ojca dziecka. Jedna z nich wybiegła za mną, żeby zapytać co się dzieje. Wiedziałam,że to moja jedyna szansa, żeby się uwolnić i wszystko jej powiedziałam. Ona zadzwoniła do opieki i na policje. Wtedy był pierwszy raz kiedy komuś powiedziałam dokładnie co on mi robił. Aresztowali go wtedy

Czy to był koniec Twojego dramatu? Czy był jakiś ciąg dalszy?

Ten dramat się nigdy chyba nie skończy. Do tej pory zamiera jak widzę mężczyznę o podobnej budowie ciała.
Po tej akcji w szpitalu widziałam go tylko w sadzie.. Dostał zakaz zbliżania się na początku (z powództwa cywilnego), a w miedzy czasie toczyła się sprawa kryminalna. W lipcu tamtego roku został skazany na 8 lat więzienia za dwa gwałty. Byłam w szóstym miesiącu ciąży, gdy zeznawałam w sadzie... Koszmar!

Dwa gwałty na Tobie?

Tak... I za zamknięcie mnie w domu...

Byłaś od niego zależna finansowo?

Tak, byłam od niego uzależniona finansowo, dlatego tez tak długo znosiłam to wszystko, bo nie miałam gdzie iść z synem, nie miałam jak pieniędzy odłożyć. Jego błagam, żeby się wyprowadził, to mnie wyśmiewał. ..

Był ktoś, jest ktoś, kto Cię wspierał w czasie postępowania sądowego aż do teraz?

Gdy postępowanie sądowe się toczyło, to chodziłam na spotkania z kobietą ze stowarzyszenia pomagającego ofiarom przemocy seksualnej. Ona bardzo mi pomogła.
Pomogła mi zrozumieć, że to co on robił nie było moja wina, pomogła mi odzyskać pewność siebie. Dużo mi dało to, że mogłam do niej dzwonić kiedy miałam ataki paniki.. Bo chyba te ataki były w tym wszystkim najgorsze... Do końca życia będę jej wdzięczna, tak samo jak policjantowi, który prowadził moja sprawę.

Nie boisz się, że wróci?
Zarówno on, jak i jego rodzina mają zakaz zbliżania się do nas. A jak tylko wypuszczą go z więzienia od razu zostanie deportowany do swojego kraju.

W tym wszystkim był jeszcze Twój syn, który pewnie był świadkiem tego dramatu... Czy ta sytuacja odbiła się na jego psychice? Widział, co się dzieje, jak reagował? Jak jest teraz? Zapomina o tym?

Mój syn był świadkiem wszystkiego.. Jak mój były zaczynał krzyczeć, to mały od razu uciekał do mnie. Syn miał 3 i pół roku jak aresztowali jego ojca. Do tej pory nie było siły, żeby przekonać go do załatwiania się na nocnik, prawie w ogóle nie mówił, podejrzewali autyzm u niego. Tylko dwa razy zapytał o ojca. Jak mu powiedziałam, że teraz już jesteśmy tylko we dwoje, to jego odpowiedź była „ok!”. Bez żadnych emocji... Niecały miesiąc po tym jak zostaliśmy sami Oli korzystał z toalety i nawet na noc nie potrzebował pampersa :) Kilka miesięcy później mówił pięknymi pełnymi zdaniami. Teraz tylko mówi, że papa był zły dla mnie i mnie nie kochał. I raz powiedział mi, że on pamięta jak jego ojciec chciał mnie zabić.. Ogólnie on bardzo rzadko coś mówi o swoim ojcu. Twierdzi, że jego ojczym był z nim od zawsze. Może to i dobrze?
Mój syn potrzebuje pomocy psychologa, bo nie radzi sobie z emocjami i jak coś mu nie wyjdzie,to płacze i się drapie po buzi...Mówi też, że jest złym chłopcem, że jest głupi. Jest niedowartościowany... Czasami zachowuje się jakby chciał się mną opiekować, bardzo często mnie przytula, mówi, że kocha, że jestem jego ulubionym dorosłym.

Czy jest coś, co chciałabyś powiedzieć kobietom, które są w takiej samej sytuacji jak Ty byłaś?

Kobietom,które nadal tkwią w takich związkach chciałabym życzyć, żeby uwierzyły w siebie. Aby zrozumiały, że są więcej warte.. Oraz żeby się nie wstydził, bo to nie my powinnyśmy się wstydzić tylko oni. I żeby się nie bały zgłaszać na policje, bo policjanci, którzy się zajmują takimi sprawami są na tyle doświadczeni, że wiedza,ze ci oprawcy będą kłamać i robić wszystko żeby się oczyścić.. Ja nie miałam żadnych dowodów, to było moje słowo przeciwko jego słowu. A on ze mnie zrobił chora psychicznie alkoholiczkę i narkomankę...
Ale chyba najważniejsze jest, żeby ludzie zrozumieli, że to nie jest wina kobiet, które tkwią w takich związkach. My nie musimy „dostać wpier..ol, żeby normalnie funkcjonować” (słyszałam nie raz takie teksty), nie jesteśmy głupie, bo z nimi jesteśmy.. Oni tak potrafią zmanipulować, że my wierzymy, że poza nimi nic nie mamy, boimy się. Kto nie był w takim związku nie zrozumie jak bardzo zniszczona jest nasza psychika... Nie mówcie koleżance „odejdź od niego!”, ale bądźcie tym ramieniem, na którym ona się może wypłakać jak już zdecyduje się mówić...

Powyższa historia jest dowodem na to, jak okrutni potrafią być mężczyźni i jak wiele mogą znieść kobiety. Mam nadzieję, że ta historia trafi do niejednej z kobiet bitych, poniżanych, gwałconych... Mam nadzieję, że tak jak moja rozmówczyni pewnego dnia zrozumieją, że tak nie może być i zgłoszą się po pomoc do odpowiednich organów.
Proszę Was również o to, byście reagowali widząc przemoc w rodzinie, byście okazali wsparcie takim osobom, bo ona bardzo tego potrzebują, bo dość często myślą, że im się należy, że zasłużyły i że muszą w tym trwać... A tak nie jest...

Uwaga!
Przeżyłaś/eś coś niezwykłego, strasznego? Chciałabyś/chciałbyś się z czegoś zwierzyć, pochwalić? Pokonałaś/eś nałóg? Odezwij się do mnie- chętnie wysłucham, doradzę. Może opublikujemy anonimowo Twoją historię? Czekam... adresblogowy@poczta.fm

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Moje to!!!
Nie zgadzam się na publikację moich treści i zdjęć na innych stronach bądż środkach masowego przekazu bez mojej wiedzy i zgody. Monika
Copyright © 2016 Dzięgielowska.pl , Blogger