Wczorajszy dzień niesamowicie wypruł mnie z energii, głównie przez upały i kilka ważnych wyjazdów...
Dziś miałam strasznego lenia, żadnych chęci...
Teraz nastał wieczór, dzieciaki o dziwo szybko padły, Jędrek na drugiej zmianie...
Cichy pokój otulony zapachem jaśminu, pyszne ciasto z własnymi truskawkami i biedronkową resztą telewizja internetowa i nic mi więcej do szczęścia nie trzeba :)
Spodobał Ci się mój post?
Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
19:11
Jaśmin, co to musi być za zapach...
OdpowiedzUsuńJa mam ogromny krzak jaśminu i go ubustwiam
OdpowiedzUsuń