21:00

Tydzień z książką."Encykloped- Zwierzęta" oraz "Moja pierwsza encyklopedia. Dlaczego?".

Tydzień z książką."Encykloped- Zwierzęta" oraz "Moja pierwsza encyklopedia. Dlaczego?".
Pisałam już niegdyś, ze lubię książki edukacyjne. Dzięki nim dziecko może się coś nauczyć.
Na wieczór mam dla Was recenzje dwóch świetnych książek!
„Encyklopedia Zwierzęta” Wydawnictwa Siedmioróg oraz „Moja pierwsza encyklopedia- Dlaczego”wydana przez Oficynę Wydawniczą Promocja. Obie bardzo wartościowe, wnoszące wiele w rozwój dzieci.

„Encyklopedia Zwierzęta” to wydana w twardej oprawie książeczka, dzięki której dzieci przeniosą się w świat zwierząt.

Poznają ważne elementy życia zwierząt, wybiorą się w podróż po świecie, dowiadując się, jakie gatunki zamieszkują dany kontynent. 

Książka jest napisana prostym językiem, tak by odbiorcy- dzieci w wieku 7- 10 lat, wszystko doskonale zrozumieli. Treści są uporządkowane wedle poszczególnych działów tematycznych- układ jest prosty i przejrzysty. 

Dodatkowym atutem są piękne ilustracje, obrazujące treść strony. Ich realistyczność szczegółowo oddaje wygląd zwierząt. 

Uważam, ze taka encyklopedia jest ważnym elementem biblioteczki małego człowieka- wiedza zawsze się przydaje, a dzieciak może zabłysnąć ciekawostkami na lekcjach przyrody.

Kolejną bardzo fajną encyklopedią jest „Moja pierwsza Encyklopedia. Dlaczego?”. Tutaj do wiadomości dołączone są zadania dla malucha. 

Jest to zbiór pytań, które zazwyczaj zadają dzieciaki, a na które czasem nie znamy odpowiedzi. Dlaczego psy lubią kości? Dlaczego koty mruczą? Dlaczego kaktus ma kolce? Dlaczego się kłócimy? To tylko niektóre z pytań na które znajdziemy odpowiedzi. 
Aby je utrwalić w główce dziecko ma za zadanie rozwiązanie zadania- łamigłówki, kolorowanki, zagadki. Uroku książeczce dodają piękne, kolorowe ilustracje. 

Dlaczego polecam tą książeczkę? Gdyż dzięki niej dziecko nabierze nowych umiejętności, stanie się mądrzejsze i wzbogaci swoją wiedzę. Wyobraź sobie minę znajomych, gdy Twój maluch „zagnie” ich swoją wiedzą... Ja już kilka takich sytuacji miałam i wierzcie, że duma aż rozpiera serce rodzica!

Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
13:28

Tydzień z książką. A. Noworyta "Wodnik ze starego lasu" oraz M. Molicka "Lula i Zulek"

Tydzień z książką. A. Noworyta "Wodnik ze starego lasu" oraz M. Molicka "Lula i Zulek"
Dziś chciałabym Wam opowiedzieć o fajnych książeczkach, wydanych przez Oficynę Wydawniczą Impuls.
„Wodnik ze starego lasu” Anety Noworytej oraz „Lula i Zulek” Marii Molickiej.

„Wodnik ze starego lasu” to broszurowa książeczka. Pamiętacie zeszyty do nut? To właśnie tak jest wydana, ma tylko więcej stron niż 16 :) Ilustracja na okładce przywołuje mi na myśl Mickiewiczowską Świteziankę, której szczerze nienawidziłam, jak i innych romantycznych dzieł. „Wodnik ze starego lasu” jednak w niczym jej nie przypomina. Poznajemy Maksa, który podczas spaceru w lesie zostaje wciągnięty do stawu przez potężnego suma. Od śmierci ratuje go wodnik- dziwny człowiek o zielonych włosach i pokrytych łuskami stopach... Od tego czasu rodzi się między nimi przyjaźń, okraszona wieloma próbami...
Książeczka jest niesamowicie wzruszająca, rodzi refleksje- jakże często są sytuacje, gdy „inność” drugiej osoby staje się barierą nie do pokonania. Inność staje się przeszkodą w budowaniu przyjaźni. A tutaj- chłopczyk przyjaźni się z wodnikiem, który ma opinię podstępnego i niegodnego zaufania... Jak to się skończy? Zapraszam do zajrzenia w głąb opowieści, okraszonej pięknymi ilustracjami w wykonaniu samej autorki.


Czy można odkryć tajemnicę szklanych kul? Rodzeństwo Lula i Zulek, bohaterowie opowiadania M. Molickiej postanowili się zmierzyć z tą zagadką- bywa śmiesznie, sensacyjnie. Rodzeństwo, szukając Sprzedawcy Baniek Mydlanych, napotyka nowe przygody, czasem przeciwności, jednak uparcie kroczy ku rozwiązaniu... Poznają nowych ludzi, poznają też swoje wnętrze... W końcu docierają do źródła tajemnicy... Jednak czy wszystko będzie w porządku? Zagłębcie się w przygodach małych bohaterów, żądnych przygód. Może odnajdziecie samych siebie?
Książeczka jest bardzo wartościowa, uczy dzieci otwartości, sposobów na rozwiązywanie problemów. Pokazuje jak ważni w życiu są przyjaciele. Gdyby ktoś miał ochotę ją mieć u siebie, to obserwujcie mój profil na Facebooku :)


Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
21:14

Tydzień z książką. 100 wzorów. Pojazdy

Tydzień z książką. 100 wzorów. Pojazdy
 Co uwielbiają chłopcy? Pojazdy wszelkiej maści, na widok których zapiera im dech w piersiach.
Fajną pozycją dla takich „pojazdziarzy” jest malowanka „Pojazdy” z serii 100 wzorów, wydana przez Oficynę Wydawniczą Promocja.
Książeczka zawiera 100 różnych rysunków pojazdów do kolorowania. Każdy podpisany, co możemy wykorzystać w nauce poznawania literek.
Do kolorowanki dołączone są naklejki, pokolorowanych już pojazdów. Dziecko może w ten sposób wybrać sobie, czy chce pokolorować obrazek wedle wzoru, czy włączyć instynkt artysty, uruchomić wyobraźnię i zrobić po swojemu. Oczywiście moje dzieciaczki wszystko robią po swojemu :D

Kolorowanki wspomagają dziecięcy rozwój, rozwija wyobraźnię, kreatywność, motorykę. To nie są papierki na dwa dni, które potem lądują w piecu, wymalowane do ostatniego miejsca. Choć ja osobiście wszystkie kolorowanki zużyte zbieram i wynoszę do pudła na strychu- na pamiątkę.
Siedmioróg to wydawnictwo znane mi jeszcze z dzieciństwa. Do dziś kojarzy się z najlepszymi książkami dla dzieci. Dlatego też oddając w ręce moich dzieci pozycje tegoż wydawnictwa wiem, że wspieram ich rozwój.

Kolorowanka „Pojazdy” do kupienia TUTAJ


Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
13:34

Tydzień z książką. S. Chainani "Akademia dobra i zła"

Tydzień z książką. S. Chainani "Akademia dobra i zła"
 W prastarej puszczy trwa
Akademia Dobra i Zła.
Bliźniacze wieże jak dwie głowy,
Jedna dla szlachetnych,
Druga dla podłych.
Ucieczka z niej niemożliwa.
Jedyna droga wyjścia
W baśni się ukrywa.
Zastanawialiście się, jak powstają baśnie i bajki? Czy wypływają z wyobraźni autora, tak, jak moje bajki? A może jest w tym coś głębszego?
Zastanawiałam się, w jaki sposób zrecenzować tą książkę, tak by nie odebrać Wam radości czytania. Tak, by nie zdradzić zbyt wiele...
„Akademia Dobra i Zła” to wyśmienita książka Soman Chainani, wydana przez Wydawnictwo Jaguar.. Coś dla fanów Harrego Pottera, do których z
aliczam się i ja.
Poznajemy Sofię, dziewczynkę, która od maleńkości wie, że jest wyjątkowa. Uwielbia się stroić, dba o siebie. Nie ma przyjaciół, aczkolwiek spotyka się z Agatą, która mieszka na cmentarzu i jest jej całkowitym przeciwieństwem. Niechlujna, śmierdząca, ironiczna... Zastanawiacie się, dlaczego to ją wybrała Sofia na swoją przyjaciółkę?
Co kilka lat, dokładnie o tej samej porze w Gawaldonie, miasteczku, gdzie mieszkają dziewczynki pojawia się dyrektor Akademii Dobra i Zła. Zabiera dwoje dzieci- jedno dobre, drugie złe. Zaginieni już nigdy nie wracają do miasteczka, zaś ich rodzice odnajdują ich na kartach baśni... Tak! Dzieci stają się bohaterami baśni, by następnie prawdopodobnie zginąć...
Właśnie nadchodził czas wizyty dyrektora Akademii. W miasteczku siało się poruszenie, zabijano deskami okna, dobre dzieci oszpecano, a niegrzeczne błagano by przez kilka dni byli spokojne i poukładane...
Tylko Sofia była spokojna. Wiedziała, że trafi ona do Akademii Dobra i zostanie księżniczką. Drugą z porwanych jej zdaniem zostanie Agata, która trafi do szkoły zła i dlatego się z nią przyjaźni.
Nadchodzi noc. Przypuszczenia Sofii się potwierdzają. Pokręcony cień zabiera Sofię. Agata przerażona tym, że straci przyjaciółkę biegnie za nimi, z nadzieją, że uda się uwolnić dziewczynę.
W rezultacie obie trafiają do świata baśni, niestety nie w takich rolach, jakie by chciały...
Czy to pomyłka? A może po prostu dyrektor Akademii przejrzał zarówno Sofię i Agatę i dotarł do ich wnętrza? Jak się skończy opowieść? Czy dziewczynom uda się zamienić miejscami? A może uciekną z Akademii do swoich rodziców?
Ja to już wiem, pora, byś dowiedział się i Ty.
Książkę przeczytałam z niesamowitym zainteresowaniem. Poza romansami lubię takie książki jak te- ze szczyptą niepewności, z wartką akcją, z ciekawością, która nakazuje mi przewrócenie kolejnej kartki...
Nigdy nie byłam pewna w 100 % co się wydarzy, książka zaskakiwała mnie treścią, intrygowała. Nie sposób było się od niej oderwać. Realistyczne opisy Akademii,jej otoczenia, mieszkańców momentami doprowadzały o dreszcz przerażenia czy obrzydzenia. Jednocześnie momentami serce mi waliło jak młot, gdy nasze bohaterki pakowały się w kłopoty czy balansowały na granicy życia czy też śmierci... Czy dziewczyny odnajdą swoje przeznaczenie? Swoją drugą naturę?
Polecam tą książkę każdemu, nawet osobom, które dotąd nie miały styczności z literaturą o magicznej tematyce. Tylko uważajcie- wciąga!
Specyfikacja wydania:
Soman Chainani
Akademia Dobra i Zła Nowość
Seria: Akademia Dobra i Zła
Data wydania: marzec 2015
Tłumaczenie: Małgorzata Kaczarowska
ISBN: 978-83-7686-350-4
Oprawa: miękka
Cena: 39,90 zł

Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
12:41

Fortuna Karotka Plus

Fortuna Karotka Plus
Witaminy w diecie dzieci są niezwykle ważne. Nie oszukujmy się- nie każde dziecko lubi owoce. Moi starsi tylko jabłka, gruszki i banany, a Jasiek to ani tyle!
Dawkę owocowych witamin można zawsze przemycić w sokach, choć musimy uważać, by nie przeholować. Szklanka soku dziennie czy co drugi dzień nikomu nie zaszkodziła.
Niedawno za pośrednictwem strony Streetcom otrzymałam 12 kartonów nowego Soku Karotka Plus.

Co mogę powiedzieć? Pyszności!
Gęste, przecierowe soki podbiją pewnie serce każdego.
Soki marchwiowo owocowe zostały wzbogacone wyciągami z roślin i tym sposobem powstały następujące warianty smakowe:
  • jabłko, marchew, malina + aloes
  • jabłko, marchew, brzoskwinia + zielona herbata
  • jabłko, marchew, mango + len
  • jabłko, marchew, banan + witaminy A, C, E
  • jabłko, marchew + błonnik.

Mi osobiście najbardziej zasmakował sok jabłko, marchew, mango, chłopakom jabłko, marchew, banan, a Jędrkowi było to bez różnicy.
Soki są w wygodnych litrowych kartonach, sprawdzają się na spacerze, gdy mogę rzucić do wózka, na zakupach- do torebki no i oczywiście na co dzień do obiadu czy śniadania. 


Co ważne- nie zawierają w sobie cukru a ekstrakty roślinne sprawiają, że soki Fortuna Karotka Plus są wyjątkowe i niepowtarzalne. 

Soki Fortuna Karotka plus skierowane są właściwie do kobiet, jednak moi chłopcy piją je bez oporów.
Soki Fortuna Karotka Plus polecamy, znajomym też bardzo posmakowały, więc warte są wrzucenia do sklepowego wózka :)

Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
19:44

Wtorek z książką

Wtorek z książką
Dzisiejszy dzień minął mi pod kątem czytania.
Pod lupę wzięłam dwie książki Wydawnictwa Novae Res: „Czekając na e-mail” Katarzyny Tasak oraz „Spełnienie” Marion Magic.
Obie niezwykle wciągające i obie spowodowały u mnie niedosyt...

„Czekając na e-mail” to zbiór maili porzuconej kobiety. Początkowo pełne rozpaczy...
Wracając do domu po podróży służbowej kobieta zastaje pusty dom... Znikły wszystkie rzeczy jej męża/kochanka- w każdym razie osoby, z którą dzieliła życie od dawna. Zostawił po sobie jedynie napis w łazience czerwoną szminką: „Odszedłem. Nie szukaj mnie. T.”. Szok, zdezorientowanie, rozpacz nie do opisania, to tylko niektóre uczucia, które owładnęły w tym momencie naszą bohaterką. Wydawać by się mogło, ze jej świat się skończył a serce rozpadło się na setki kawałków... W mailach do ukochanego pyta o motywy jego działania, przeklina go, by następnie wyznać mu miłość. Codzienne wiadomości wysyłane do niego stają się dla kobiety rytuałem... Z rozpaczy próbują wyciągnąć ją przyjaciółka- Mirka oraz mama. To dzięki nim nasza bohaterka w końcu staje na nogi i układa sobie życie bez mężczyzny, który ją zostawił...
Książkę czyta się lekko i przyjemnie. Fabuła też ciekawa i intrygująca... Do końca się zastanawiamy, czy poznamy powody odejścia mężczyzny a może on wróci... Albo zmarł, tylko nasza bohaterka nie chce tego przyjąć do wiadomości. Lub przynajmniej odpisze na maila! Ja wiem, jak się zakończyła ta historia, jednak nie zdradzę tego – podpowiem tylko, że nastąpił happy end.
Swoją drogą jakim trzeba być tchórzem, by odejść w taki sposób po kilku latach szczęśliwego- jak to wynika z treści listów- związku. Przyszło mi nawet przez myśl, że facet zachorował i się załamał na tyle, ze wolał zniknąć z życia ukochanej...


Drugą z książek jest „Spełnienie” M. Magic. Bohaterką jest Magdalena.
Magdalena to- tak wynika z treści- kobieta po 30. Zadbana, atrakcyjna współwłaścicielka firmy. Akcja toczy się wokół jej tajemniczego romansu z młodszym mężczyzną- Krzysztofem. Układ bez zobowiązań- tak wyglądają ich relacje. Łączy ich jedynie seks, nie mają w planach poważnego związku. Dobrze im razem, wyśmienicie się uzupełniają i odgadują swoje potrzeby. Gdy Krzysztof poznaje Jolę, Magdalena usuwa się w cień. Nie czuje zazdrości, smutku, nic. Związek Joli i Krzysia wkrótce się rozpadł- ona szukała stabilizacji, stałego związku, on jej nie mógł tego dać... Wraz z Magdaleną wrócili do starego układu, który zmąciła propozycja kuzyna Magdaleny.
Otwierały się przed nią drzwi do kariery, co jednak wiązało się z wyjazdem na kilka miesięcy do Australii. Po krótkich wahaniach kobieta przyjęła propozycję. Obiecali sobie z Krzysztofem, że będą pisać, a ten czas szybko zleci...
Tuż przed wyjazdem okazało się, że życie sprawiło im figla- Magdalena zaszła w ciążę, w dodatku bliźniaczą. Wiedziała, że „tego w umowie nie było”. Nie powiedziała nic Krzysztofowi i wyjechała... W Australii poznała Adama, w którym się z czasem zakochała. To on został prawnym ojcem bliźniaków- Christophera i Sophie... Sielankę zburzyła im choroba Adama... Rak, który zabrał go po kilku miesiącach walki...
Magdalena długo nie mogła dojść do siebie po śmierci ukochanego, a jak już się to stało postanowiła wrócić do Polski po prawie 30 latach nieobecności... W Polsce udało jej się spotkać z Krzysztofem... Podczas spotkania odwiedzają naszą bohaterkę dzieci... Dochodzi do pierwszego spotkania biologicznego ojca z dziećmi. Żadne z nich nie wiedziało om łączących więzach, może więc nadeszła chwila, by wyjawić tajemnicę?
Przyznam, że jako typowa romantyczka do końca wierzyłam, że z relacji Magdaleny i Krzysztofa narodzi się miłość... Nawet, gdy kobieta wyjechała do Australii myślałam, że po powrocie wyzna mu, że urodziła jego dzieci będą razem... Nie udało się... Może ostatnie spotkanie bohaterów będzie okazją do spełnienia moich wizji?
Książka wkrótce będzie do kupienia na stronie zaczytani.pl

http://novaeres.pl/


Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
06:51

Jak załatwić zwolnienie z wf-u?

Jak załatwić zwolnienie z wf-u?
Wf... przedmiot lekceważony od lat. Mniej ważny niż polski, matma czy gegra...

A najlepiej załatwić sobie zwolnienie. To przecież takie proste, często idziesz do lekarza- zaufanego oczywiście- i po chwili wychodzisz ze świstkiem. To, czy zostawiłeś kopertę czy nie- pomińmy...
Za moich czasów funkcja zwolnienia lekarskiego z wf była nagminnie nadużywana... I z ręką na sercu przyznaję- sama takie zwolnienia kombinowałam.
Co o tym dziś myślę? Że było to z mojej strony czystą głupotą.

Najpierw wchodziłam w okres dojrzewania- biust rysujący się pod koszulką, stanik. Wolałam urobić mamę, by mi załatwiła zwolnienie, by mieć spokój. A co śmieszniejsze- miałam jakieś tam osiągnięcia- szybko biegałam. Lenistwo i wygoda zwyciężyły. I jakiś głupi wstyd, bo wydawało mi się, że będą się ze mnie śmiać- zawsze miałam lekką nadwagę. Nie widziałam wtedy, że koleżanka, sporo ode mnie grubsza ćwiczy i nikt się z niej nie nabija.

W gimnazjum wolałam przesiadywać w bibliotece szkolnej, niż biegać na wf-ie. Ciekawsze to było, zawsze trafiłam na nową książkę albo przygotowałam się do sprawdzianu. Razem ze mną jeszcze kilka koleżanek. Pani z biblioteki była naszą wychowawczynią, więc miałyśmy chody :D
w liceum wf był albo na pierwszej albo na ostatniej lekcji. Kto nie ćwiczył nie musiał przychodzić. Więc chyba nie muszę mówić, czemu to zwolnienie miałam.

A na studiach nie ćwiczyłam, bo przez te wszystkie lata miałam zwolnienie to i teraz muszę mieć.
I chodzi teraz takie coś po świecie. Z nadwagą, z zadyszką po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów. Niesystematyczne i nieskłonne do jakichkolwiek ćwiczeń.

Brak chęci, silnej woli, rodzice, zwłaszcza mama, którzy mi ulegali i było po problemie.
Od 2007 roku wprowadzono przepisy, że można zwolnić ucznia z ćwiczeń przez 2 tygodnie w ciągu semestru, a zwolnienie powinna zaakceptować dyrekcja. To tylko teoria, bo ciągle szkoły zalewa fala zwolnień semestralnych lub rocznych. Powody bywają błahe i śmieszne! Co czwarte dziecko przynosi zwolnienie!
W dobie internetu telewizji ruch przestał być atrakcyjny. To już nie te czasy, gdy granie w „dwa ognie” pod trzepakiem było super rozrywką. Teraz każdy woli wolny czas spędzić przy komputerze, telefonie, telewizji i tą niechęć do sportu przenosi za mury szkoły.

Dlatego rodzicu, uczniu, ktokolwiek, kto tu trafisz. Nie idź na łatwiznę. WF nie wymyślono bez przyczyny. Regularne ćwiczenia wzmacniają zdrowie, zmniejszają ryzyko otyłości. Dotleniają mózg i wydzielają endorfiny- hormony szczęścia. Zmniejszają też ryzyko wad postawy Po drugie- ile śmiechu jest w grach zespołowych- siatkówce, koszykówce, piłce ręcznej. .

Jak wiadomo szkoła = siedzenie, więc ćwiczenia na wf-ie to szansa na rozprostowanie kręgosłupa. Co jeszcze przemawia za ćwiczeniami? Odpoczynek! Tak odpoczynek- dziecko odpoczywa od tych przedmiotów, które wymagają intensywnego myślenia. Oczywiście, że w wychowaniu fizycznym również jest myślenie potrzebne, jednak tu się dzieje chyba wszystko tak bardziej na zasadzie impulsu. Dziecko poznaje zasady współzawodnictwa, uczy się przegrywać. Na wf-ie można rozładować napięcie i stres oraz zmusza się do większego wysiłku fizycznego. A co najważniejsze- uczeń się hartuje, jest zdrowszy!

Rodzic, uczniu. Zanim udasz się do lekarza po kolejne zwolnienie lekarskie z wychowania fizycznego zastanów się, czy chcesz zrobić sobie/dziecku krzywdę. Wychowując go na fajtłapę? Robiąc z siebie fajtłapę? Oczywiście są przypadki, kiedy zwolnienie jest jak najbardziej zasadne, ale to bardzo mały odsetek wszystkich! Wf nie jest nic nie wartym przedmiotem, a może nawet jest ważniejszy od matematyki, bo gdy za 10 lat zapomnisz, co to jest twierdzenie Pitagorasa to zostanie Ci zdrowie! W przyszłości staniesz się panem/panią z nadwagą i będziesz żałować tych przesiedzianych na ławeczce godzin. Jam tego przykładem :)

A na koniec trochę mądrości: „Ruch zastąpi prawie każdy lek, ale żaden lek nie zastąpi ruchu”- W. Oczka.

http://gim19.lublin.pl/sport/archiwum/2009-2010/sport.html

Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
15:01

Jak państwo powinno zadbać o bezpieczeństwo dzieci?

Jak państwo powinno zadbać o bezpieczeństwo dzieci?
Nasze państwo ostatnimi czasy postanowiło umilić życie rodzicom, wprowadzając coraz to nowe ulgi. To się oczywiście chwali, o ile jest przemyślane. W dalszym ciągu jestem przeciwniczką pensji dla matek przez pierwszy rok życia dziecka, mimo że za kilka lat być może będzie mi ona przysługiwać. Uważam, że obudzi się tzw. „patologia”, która wcześniej robiła dzieci dla becikowego a teraz dla tej pensji!
Lepiej by zrobili, gdyby7 te pieniążki przeznaczyli na świadczenia społeczne, dodatek do emerytur w przyszłości czy ochronę dzieci...
O tej właśnie ochronie dzieci chciałam dziś napisać.
Czekając wczoraj na Jędrka, który wracał z 2 zmiany właczyłam jakiś program informacyjny. Ico tam?
Trzymiesięczny chłopczyk walczy o życie, pobity przez ojca (swoją drogą szła plotka, ze już zmarł).
Zapadł wyrok w sprawie rodziców zagłodzonej dziewczynki...
Ile jeszcze?
Każdy z nas pamięta Madzię z Sosnowca i ekscesy jej rodziców.
Każdy z nas pamięta pogrzeb Szymusia z Będzina.
A sprawa noworodków trzymanych w beczce?
Wyliczać można by godzinami.
Sprawa krzywdzonego/zabitego dziecka jest głośna w mediach, wszyscy o niej mówią, uronią symboliczną łezkę nad ofiarą, by po jakimś czasie, czasem wcale nie długim- wybuchła kolejna taka sytuacja!
I takie sytuacje będą coraz częstsze! Jest dziecko, jest kasa przez rok! Potem ten rok mija. Jest dziecko- nie ma kasy! Idzie taki cep do sklepu „kupuje śliski kocyk” bądź „przypadkowo” wypada mu dziecko podczas karmienia i sprawa załatwiona!
W dyskusji na Facebooku wspomniałam, że każdy rodzić powinien z chwilą urodzenia dziecka dostać kuratora, który pilnował by, by dziecko, było bezpieczne w nowej rodzinie. Jednak Ola stwierdziła, ze mogłoby to być uważane za nadmierną kontrolę i nie bardzo w porządku by było. W sumie, to i racja, Jednak w dalszym ciągu myślę, że osoby z niebieską kartą, osoby nadużywające alkoholu i innych szkodliwych używek, osoby z wyrokami, objęte „wzrokiem”opieki społecznej powinny mieć przez pewien czas mieć przy sobie kogoś, kto będzie kontrolował ich obowiązki.
Z drugiej jednak strony, kojarzycie ten mem- na placu zabaw spotykają się dwie matki „porządne”. Widzą wytatuowanego ojca, który spaceruje trzymając córkę za rękę. Mamusie stwierdzają, że to patologia, po czym do jednej z nich podbiega dziecko. Porządna mama krzyczy na dziecko” Czego chcesz, wynocha stąd, nie przeszkadzaj gówniarzu”.
Tak też jest w realu! Dresiarz ze złą opinią może być cudownym ojcem- w przeciwieństwie do biznesmena pod krawatem. Czyli w dalszym ciągu wracamy do punktu wyjścia- kurator dla wszystkich. W sumie, jak ktoś nie ma nic do ukrycia, to czego ma się bać? Mi by nie przeszkadzało, jakby mnie ktoś sprawdzał. A ile tragedii dałoby się uniknąć? Może w czas zauważono by niebezpieczeństwo?
Znam osobę, która się utrzymuje z alimentów i zasiłku rodzinnego. Pije na umór. Nie interesuje się zbytnio tymi dziećmi. To trwa od lat. Pamiętam, jak teściowa te dzieci tu karmiła, jeszcze jak tu przyjeżdżałam. Potem ja też kilka razy... Było kilka spraw, ale dzieci ciągle przy niej... I powiedzcie mi jak ja mam wierzyć w państwo polskie? W sprawiedliwość? Skoro zabierają dzieci ubogim rodzinom, aczkolwiek dobrym, kochającym ludziom tylko dlatego, że noga im się powinęła...
Chore to...
Jednak wracając do tematu... jak ktoś sobie dziecko robi, niech zadba o to, żeby miało zapewniony byt! Nie narzekać, że 77 zł rodzinnego nawet na pampersy nie wystarczy. Państwo nie ma obowiązku w całości zaspokoić potrzeby dzieci- może jedynie pomóc. Państwo ma obowiązek zapewnić życie i zdrowie dzieciom, które trafiły do niewłaściwych rodzin...
I może kontrola nie byłaby tu złym rozwiązaniem?
A może Wy macie inne zdanie w tym temacie? Inne pomysły?
Źródłó

Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
20:05

Original Marines

Original Marines
Lubimy stroić dzieciaki? Chcemy jednocześnie, by ubranka naszych dzieci były nietuzinkowe i doskonałej jakości. Ja lubię ubierać zarówno dzieciaki, jak i siebie w wygodne ubrania z naturalnych materiałów dobrej jakości. Trafia mnie, jak po pierwszym praniu coś się kudłaczy! Wy pewnie też?
Zatem mam dla Was świetną propozycję.
Original Marines to lider sektora odzieży dziecięcej we Włoszech już od 1983 roku. Marka charakteryzuje się doskonałym stosunkiem jakości do ceny, jak również wyjątkowym włoskim wzornictwem. Tyle lat istnienia na rynku świadczy o wiarygodności firmy i prawidłowym podejściu do klienta!
Włochy to za mało, Original Marines poszerzyło swój zasięg na 45 krajów, w których otworzyli swój sklep internetowy! I teraz- uwaga! Jednym z tych krajów jest też Polska!
Znajdziemy tam następujące sektory ubrań, utrzymanych w najnowszych sportowych i codziennych trendach:
  • dziecko 0–18 miesięcy,
  • chłopiec 2–10 lat,
  • dziewczynka 2–12 lat,
  • chłopiec 12–16 lat,
  • kobieta
W związku z otwarciem, zespół sklepu Original Marines  przygotowała dla swoich klientów szereg promocji i udogodnień! Zakupy zrobione do 12 kwietnia podlegają darmowemu zwrotowi, w przypadku, gdy zakup okaże się nietrafiony, ponadto przy zamówieniach powyżej 40 euro dostawa jest darmowa!
Podobają Ci się ubrania i chciałabyś jakiś rabacik? Nic prostszego- zapisz się do newslettera i zdobądź 15% upustu na pierwsze zamówienie!

Pytasz dlaczego akurat Original Marines? Odpowiedź jest prosta- za zakupem przemawia wiele argumentów- przede wszystkim doskonała jakość, wyjątkowe włoskie wzornictwo oraz stosunek jakości do ceny :) Ubranka są modne, wytrzymałe i wyjątkowe!

Zapraszam do sklepu Original Marines, bo warto mieć wyjątkowe dziecko w wyjątkowych ubrankach.

Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
13:16

„Gdzie jesteś Cukiereczku?”- zapowiedź

„Gdzie jesteś Cukiereczku?”- zapowiedź
Dziś na miły początek poświątecznego tygodnia mam dla Was zapowiedź świetnej książeczki „Gdzie jesteś Cukiereczku?” W. Cichonia.
Możecie też zapoznać się z poprzednimi częściami przygód niesfornego kotka Cukiereczka.
Książka wydana przez Wydawnictwo DREAMS.

"Jeśli w okolicy rozlega się rozpaczliwe „Gdzie jesteś, Cukierku?” – to znak, że szykuje się heca. Tytułowy bohater – kot Cukierek, z pewnością przysporzy swoim opiekunom kolejne kłopoty! Nie zwalnia tempa i w piątej części serii udowadnia, że w pełni zasłużył na przydomek najbardziej niesfornego czworonoga na świecie!
Jak zaopiekować się koszatniczką? Czy opłaca się pomagać wścibskim bliźniaczkom z sąsiedztwa? Jak pogodzić skłóconych rodziców Marcela i Maćka? Co wspólnego z wypoczynkiem na łonie natury ma pan w słomkowym kapeluszu? Jak można poradzić sobie z surową opiekunką? Co wyniknie z wizyty gościa z Japonii? I co dzieje się, gdy w okolicy pojawia się zielone …straszydło?
Co wyrabiał kocur bury? Zapraszamy do lektury!"


Zapraszam do lektury a z książkami dziecięcymi spotkamy się już w przyszłym tygodniu w ramach „Tygodnia z książką dla dzieci”


Specyfikacja wydania:
Ilość stron: 76
Oprawa: twarda + UV + tłoczenie
Autor: Waldemar Cichoń
Ilustracje: Dariusz Wanat
ISBN: 978-83-63579-60-9
Format: 155 x 215
Data wydania: Marzec 2015

Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
14:00

Wesołego Alleluja!

Wesołego Alleluja!

Z okazji tych jakże pięknych Świąt Wielkiej Nocy, życzę Wam, byście nie zatracili ich prawdziwego sensu.

By Zmartwychwstały Jezus towarzyszył Wam każdego dnia.

By w spotkaniach rodzinnych królowało zdanie „Wesołego Alleluja”.

Byście w gronie bliskich i kochanych ludzi cieszyli się ze Zmartwychwstania.

Wesołych Świąt Kochani!


PS. Mokrego Dyngusa :*



Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
17:30

Zachowaj wspomnienia... Zatrzymaj czas...

Zachowaj wspomnienia... Zatrzymaj czas...
Wielokrotnie wspominałam Wam, że zarówno, ja jak i Jędrek w kwestii zdjęć jesteśmy tradycjonalistami i wywołujemy foto. W dzisiejszych czasach przepastne albumy z foliowymi stronicami zajmują zgrabne i stylowe fotoksiążki.
Jedną z nich wykonała dla nas firma OleMole!
Tym razem wybrałam klasyczną 28- stronicową fotoksiążkę. Delikatny szablon, zdjęcia i już :D
Po kilku dniach miałam cudo w domu. Jak każda z naszych fotoksiążek jest zatytułowana imionami chłopców. Za kilka lat będą mieli pamiątkę.
Proces zamawiania jest prosty- wybieramy program OleFoto- dostępny w trzech wariantach- Mini, Standart oraz Max. Oczywiście co kolejny to bardziej wypasiony. Mi wystarczył program Mini, choć szczerze powiedziawszy innych bałam się ściągać na mojego złomka- nie wiedziałam, czy to wytrzyma. Wybieramy szablon spośród dostępnych, wersję fotoksiążki i przechodzimy do wgrywania zdjęć. Ja ustawiłam na automatyczne uzupełnienie pół zdjęciami- później co nieco zmieniła, edytowałam, przesunęłam. Efekt wyszedł genialny!
Fotoksiążka jest drukowana na wysokojakościowym papierze fotograficznym. Samo zaprojektowanie fotoksiążki to kwestia nawet kilku minut. Realizacja również szybko przebiega!
A oto kilka stron z naszej fotoksiążki:





Zapraszam do zajrzenia na stronę OleMole oraz zaprojektowania swojej własnej fotoksiążki!

Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
18:00

Portret

Portret
Zawsze mi się podobały ślubne portrety na ścianach. Pamiętacie te Waszych dziadków czy rodziców?
Ja nigdy nie mogłam poznać kto jest na zdjęciu- nijak nie zgadzało mi się z realem.
I ja chciałam mieć taką pamiątkę na resztę życia. Trójca ma swój namalowany portret, czemu więc matka z ojcem nie mogą mieć swojego obrazu ślubnego, powieszonego nad łóżkiem.
Od jakiegoś czasu się do tego zbierałam, aż w końcu powiedziałam, że już, teraz, w tym momencie!
I jest.
Tadam:

Matka i ojciec w wersji ślubnej. Zapytajcie moich chłopaków, kto jest na zdjęciu to powiedzą, że tata i pani ;p
Cóż, lata poleciały, matka się starzeje, zmienia, nawet dzieci jej nie poznają, tak samo jak ja sama kiedyś nie poznawałam postaci z portretów.

Fotoobraz wykonała dla mnie firma Uwolnijkolory.

Muszę szczerze przyznać, że wykonanie jest pierwszorzędnej jakości. Obraz o wymiarach 40x60 cm jest w sam raz. Osadzony na sosnowym krośnie malarskim, idealny wydruk na wysokiej jakości płótnie canvas, szybka realizacja tom wizytówka tej firmy!
Intensywne barwy, wyraziste kontury sprawiają, że obraz jest piękny, choć oczywiście najpiękniejsza jest para ;p
Sam projekt fotoobrazu jest niezwykle prosty- ściągamy odpowiedni program i w kilka minut mamy już zaprojektowany, gotowy do realizacji obraz!
Taki obraz pasuje wszędzie i warto coś takiego mieć... w końcu nasze dzieci i wnuki też nam czegoś muszą zazdrościć.

Koniecznie zajrzyjcie do uwolnijkolory.pl

http://www.uwolnijkolory.pl/

PS. Ile razy się na ten obraz popatrzę zastanawiam się, kiedy te prawie 6 lat minęło! Ile się zmieniło. Jaki to kiedyś człowiek był piękny i młody... Teraz tylko zostało „człowiek” i „był” :D



Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub nas na Facebooku
Moje to!!!
Nie zgadzam się na publikację moich treści i zdjęć na innych stronach bądż środkach masowego przekazu bez mojej wiedzy i zgody. Monika
Copyright © 2016 Dzięgielowska.pl , Blogger