07:34

To widać, słychać i czuć...

Czuć jesień za oknami. Ziemne wieczory i chłodne poranki ewidentnie pokazują nam, że skończyło się wylegiwanie na kocyku, chlapanie w basenie, ba! Nawet krótkie koszulki się skończyły. I spanie przy otwartym oknie też... Już w zeszłym tygodniu zrobiłam porządki w szafach, powynosiłam na strych letnie ubranka, wniosłam długie bluzki i spodnie. Na swetry przyjdzie jeszcze czas.
Końcówka sierpnia mija mi na kompletowaniu wyprawki dla Marcina, co sprawia mi wielką przyjemność. Z drugiej jednak strony wczoraj złapałam stracha, czy sobie poradzi, czy będzie grzeczny itp.
Wyprawkę mamy już niemal skompletowaną, dziś lub jutro dojdzie worek na obuwie i wtedy opublikuję post o naszej wyprawce.
Jednak ja nie o tym.
O początku jesieni miało być i o mnie.
Końcówka sierpnia zawsze kojarzyła mi się z początkiem szkoły. Pamiętam te dziecięce chwile, gdy już się odliczało dni do rozpoczęcia roku szkolnego. To nic, że w drugim tygodniu już  się tęskniło za wakacjami.
Kompletowanie wyprawki, która nie była taka "wypasiona" jak teraz. Zwykłe plecaki, piórniki itp. Nawet chyba nie było kredek Bambino. Wtedy wielkim hitem były kredki niełamiące. Nie te z Bica, tylko te marki Evolution. Pamiętam, jak wyginaliśmy je na wszystkie strony. Korektory też zaczęły być modne gdzieś wtedy, gdy byłam w 4 klasie. Na całą naszą szóstkę (tyle nas było w klasie ;p) korektor miał jeden chłopak, od którego ciągle pożyczaliśmy. Teraz korektory za 2 złote można kupić w każdym sklepie.
W wolnych chwilach pędziło się do parku na kasztany, żołędzie, po złote i czerwone liście...
Kurcze, tęskni mi się...
Teraz do przedszkola, jako czterolatek idzie Marcin. Nie wiem, kiedy to zleciało. Jeszcze niedawno nie mogłam się tego doczekać, tych pachnących jesienią zakupów, a to przecież już. Czas płynie jak rzeka, niedługo kolejne urodziny, potem następne, następnie i następne...
Zanim się obejrzę pewnie będę szykować wyprawkę dla wnuków (o Boże...).
Żródło



Spodobał Ci się mój post? Bądź na bieżąco- polub wariatów na Facebooku PODPIS

4 komentarze:

  1. Ale Cię nostalgiczne, jesienne refleksje dopadły... takie prawdziwie jesienne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak ten czas leci, ja już się nie mogę doczekać kiedy pójdziemy z synami.na kasztany jak co roku od dziesięciu lat :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Niestety czas leci , jak szalony :/ mój pierworodny idzie do przedszkola , jako 3-latek i sama nie wiem jak to będzie. Też kompletuję wyprawkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie lubię jesieni, ani zimy :( Zawsze wtedy nie mam moców na nic :/

    OdpowiedzUsuń

Moje to!!!
Nie zgadzam się na publikację moich treści i zdjęć na innych stronach bądż środkach masowego przekazu bez mojej wiedzy i zgody. Monika
Copyright © 2016 Dzięgielowska.pl , Blogger