... trochę refleksji....
Przeraża mnie to wszystko, moje życie pędzi donikąd... Wiem, co będzie jutro, pojutrze, za miesiąc... Dzień od dnia praktycznie nieróżny... Po co szkoła, studia, skoro i tak siedzę w domu :( Chyba złapałam doła, to pewnie przez ten bigos, co się nie chce ugotować... Z tego wszystkiego idę go wyłączyć i kładę się spać. A jutro:
6.00- 6.30 pobudka i ubieranie młodych
do 7 leżenie w łóżku
7 - śniadanie
od 7 do 11.30- sprzątanie, patrzenie na młodych, pranie, układanie ciuchów wysuszonych w nocy, godzinka na polku :)
11.30 obiad i odkurzanie
12.00- usypianie Filipa, zajęcie czymś Marcina i chwila dla siebie (o ile zdążę z myciem garów, myciem podłóg na dole lub czymś tam innym zanim wstanie Filip)
14.00- 15.00- obiad
15.30 powrót Jędrka z pracy
od 15,30 do 18,30- jak jest coś do zrobienia to robię, jak nie to bawię się z gadami lub oglądam bajki
od 18.30- kąpanie, usypianie, gotowanie na następny dzień w międzyczasie blogowanie....
Jutro to przynajmniej jakaś nowość będzie- skończę obiad gotować, heh.
A jak jest u Was? Też tak beznadziejnie?
Przeraża mnie to wszystko, moje życie pędzi donikąd... Wiem, co będzie jutro, pojutrze, za miesiąc... Dzień od dnia praktycznie nieróżny... Po co szkoła, studia, skoro i tak siedzę w domu :( Chyba złapałam doła, to pewnie przez ten bigos, co się nie chce ugotować... Z tego wszystkiego idę go wyłączyć i kładę się spać. A jutro:
6.00- 6.30 pobudka i ubieranie młodych
do 7 leżenie w łóżku
7 - śniadanie
od 7 do 11.30- sprzątanie, patrzenie na młodych, pranie, układanie ciuchów wysuszonych w nocy, godzinka na polku :)
11.30 obiad i odkurzanie
12.00- usypianie Filipa, zajęcie czymś Marcina i chwila dla siebie (o ile zdążę z myciem garów, myciem podłóg na dole lub czymś tam innym zanim wstanie Filip)
14.00- 15.00- obiad
15.30 powrót Jędrka z pracy
od 15,30 do 18,30- jak jest coś do zrobienia to robię, jak nie to bawię się z gadami lub oglądam bajki
od 18.30- kąpanie, usypianie, gotowanie na następny dzień w międzyczasie blogowanie....
Jutro to przynajmniej jakaś nowość będzie- skończę obiad gotować, heh.
A jak jest u Was? Też tak beznadziejnie?